Przy ul. Czwartaków na zlecenie miasta znienacka zamontowane zostały znaki zakazujące postoju. Auta stojące między znakami stały się pojazdami zaparkowanymi wbrew przepisom. A zaraz potem za ich wycieraczkami swoje druczki zostawiła Straż Miejska.
Ulica Czwartaków to wąska, osiedlowa droga na Wieniawie, tuż obok miasteczka akademickiego. Kilka dni temu pojawiły się tu nowe zakazy postoju. – Sprowadza się to do tego, że na ul. Czwartaków na odcinku od Weteranów do Wysockiego obowiązuje zakaz postoju po obu stronach – wyjaśnia Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. W tej sprawie wątpliwości nie ma.
Sprzeczne są za to informacje co do tego, kiedy pojawiły się nowe znaki. – Wykonawca twierdzi, że znaki ustawił we wtorek 14 lipca – przekazuje Kieliszek. Co innego twierdzi jedna z mieszkanek, pani Małgorzata. – 16 lipca po godzinie 17.30 – informuje Czytelniczka. 16 lipca wypadał w czwartek.
– Znaki zostały ustawione popołudniu bardzo szybko i sprawnie, bez żadnej informacji dla mieszkańców, że od tej pory samochody zaparkowane wzdłuż tej ulicy będą stały łamiąc prawo. Bardzo szybko też na tę drobną sprawę zareagowała Straż Miejska, która niezwłocznie pojawiła się na ul. Czwartaków i wypisała wszystkim zaproszenie do siedziby straży celem wyjaśnienia łamania zakazu – skarży się pani Małgorzata.
Komenda potwierdza, że taka interwencja rzeczywiście miała miejsce. – W czwartek w godzinach wieczornych mieliśmy zgłoszenie dotyczące postoju samochodów za zakazem. Wystawiliśmy cztery wezwania – mówi Ryszarda Bańka ze Straży Miejskiej.
Sprawa parkowania przy ul. Czwartaków podzieliła lokatorów stojących tu budynków. – Większość mieszkańców, których dotyczy sprawa o znaku nie ma pojęcia i nikt ich o nic nie pytał, nie były zbierane żadne podpisy w tej sprawie – podkreśla pani Małgorzata. – Od zawsze mieszkańcy kamienic mogli sobie parkować pod własnymi drzwiami.
Ale innym zaparkowane auta przeszkadzały. Spór nie jest nowy, już kilka miesięcy włączył się w niego miejski radny Marcin Nowak (Wspólny Lublin), który apelował do Ratusza o ustawienie zakazów.
– Zaparkowane tam samochody w istotny sposób utrudniają ruch kołowy – pisał radny do prezydenta.
W podobny sposób ustawienie zakazu tłumaczą miejscy urzędnicy. – Podstawą do wprowadzenia takiej organizacji ruchu były liczne skargi mieszkańców na problemu z przejazdem i zastawiane dojścia do nieruchomości – wyjaśnia Kieliszek.
(Imię naszej Czytelniczki zostało zmienione)