Paganiniego przestanie być najbardziej dziurawą ulicą w mieście. Za jej remont zabrały się władze Lublina, które przejęły drogę od spółdzielni mieszkaniowej. A w kolejce stoją już inne spółdzielnie, które chcą pozbyć się jezdni.
- Cała jezdnia zostanie wzmocniona, będzie miała nową nawierzchnię. Poprawimy też część chodników. Te, które należą do nas - mówi Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
Robotnicy powinni zdążyć przed zimą. Wykonawca ma 60 dni na remont.
Wtedy najbardziej dziurawą ulicą Lublina stanie się osiedlowa jezdnia na ul. Szmaragdowej. Pozostaje ona w rękach Spółdzielni Mieszkaniowej Czuby. A spółdzielnia chce pozbyć się kłopotu i też przekazać jezdnię miastu. - Takich propozycji mamy coraz więcej. Z reguły są to mocno zniszczone ulice - przyznaje Bałaban. - Ale nie zawsze ich przekazanie jest takie proste. Czasem trzeba uporządkować sprawy własności gruntów, bo kiedyś przy budowie osiedli nie zawsze zwracano na to uwagę.
Dla osiedlowych administracji jezdnie są piątym kołem u wozu. Doraźne łatanie dziur pomaga tylko na chwilę i lepiej zrobić kompleksowy remont. Na remont nie ma pieniędzy, więc pozostaje doraźne łatanie. I tak bez ustanku. A do tego za jezdnie biegnące po miejskim gruncie trzeba jeszcze płacić podatek. Stąd taka moda na oddawanie ulic miastu. Urzędnicy przejęli już wiele osiedlówek na terenach LSM: ul. Grażyny, Wallenroda czy też Jana Sawy. W kolejce są następni.