Nowa Rada Nadzorcza zdecyduje, co dalej z prezesem LPEC Waldemarem Dudziakiem.
Przedstawiciele związków w LPEC spotkali się dziś z prezydentem Adamem Wasilewskim. Rozmowy nie przyniosły jednak spodziewanych efektów. - Musimy odłożyć jakiekolwiek kroki z naszej strony do poniedziałku, kiedy ma być powołana nowa Rada Nadzorcza - mówi Konrad Barański ze Związku Zawodowego Pracy Pracowników LPEC.
Dziś prezydent poinformował związkowców o rezygnacji z jej składu powołanego przez władze miasta, dotychczasowego przewodniczącego prof. Andrzeja Kidyby.
- To przemyślana decyzja, którą podjąłem, kiedy załoga uznała, że będzie strajkować. Nie chcę uczestniczyć w sytuacji, w której przedsiębiorstwo jest zarządzane pistoletem strajkowym - wyjaśnia prof. Kidyba. - Tej instytucji potrzeba jest restrukturyzacja a nie strajki.
Artur Soboń, jeden z czterech pozostałych członków rady, o rezygnacji jej przewodniczącego dowiedział się od nas. - Z rozmów z prof. Kidybą można było odnieść wrażenie, że jego ocena niektórych sytuacji mogła go skłonić do takiej decyzji - mówi Soboń.
Nieco więcej zdradza prezydent. - Znalazły się tam informacje, które wskazują na pewne oznaki dezorganizacji w spółce - mówi Adam Wasilewski. - Zaproponowałem związkowcom trzy warianty naprawienia sytuacji w LPEC.
Jeden to utrzymanie jednoosobowego zarządu spółki, ale już bez Dudziaka. Drugi to poszerzenie składu zarządu do trzech osób, ale także bez Dudziaka. A trzeci, do którego najbardziej przychyla się prezydent, to 3-osobowy zarząd z Dudziakiem w składzie.
O wyborze wariantu zdecyduje nowa Rada Nadzorcza. Niewykluczone, że prezydent wymieni w niej dwóch pozostałych członków desygnowanych przez miasto: Sobonia i Mariana Krawca (załoga deleguje dwóch członków).
- Mamy nadzieję, że rada odwoła prezesa - mówi Barański. - W przeciwnym wypadku dojdzie do strajku. W jakiej formie? Na razie nie wiadomo.
Prezydent zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu spotka się z prezesem Dudziakiem. Dla nas prezes był dziś nieuchwytny.