Ponad 7 milionów nowych dokumentów wydał w tym roku ZUS. W tym ponad 300 tys. mieszkańcom naszego regionu. Wygląda na to, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Nowe legitymacje dla emerytów i rencistów w wielu miejscach nie są uznawane. Nawet kontrolerzy MPK nie honorują "plastików”, choć powinni. Przekonał się o tym Marek M., rencista z Lublina.
Kontrolerzy lubelskiego MPK zapytali Marka M. o orzeczenie lekarskie. Nie miał go przy sobie. Bo w ZUS poinformowali go, że legitymacja uprawnia do korzystania z ulgowych przejazdów komunikacją miejską. Bez żadnych dodatkowych dokumentów. Tylko trzeba okazać dowód tożsamości.
- Dla kontrolerów biletów wystarczy nowa, wydana przez ZUS karta, razem z dowodem osobistym - twierdzi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy centrali ZUS.
Tymczasem w lubelskim MPK nie godzą się z tym. - A skąd nasi kontrolerzy mają wiedzieć, jaką kto ma grupę inwalidzką - tłumaczy Stanisław Wojnarowicz, rzecznik lubelskiego MPK. - Takiej informacji nie ma na nowych plastikowych kartach.
Także w innych zakładach komunikacji miejskiej mają wątpliwości. - Na legitymacjach jest za mało danych - mówi Krzysztof Ksiądz z zamojskiego MZK. - Samo to, że na legitymacji nie ma zdjęcia, jest dużym utrudnieniem.
Teraz Marek M. wozi ze sobą aż trzy dokumenty - legitymację, dowód osobisty i orzeczenie lekarskie. I w razie gdyby zapytali - ostatni odcinek renty, który dotąd upoważniał do bezpłatnego przejazdu.
- Po co w ogóle drukowali te nowe legitymacje, skoro są bezużyteczne? - irytuje się Barbara M. - Musiałam pójść do kasy MPK i pokazać orzeczenie. Dopiero wtedy po zapłaceniu 10 złotych tzw. opłaty manipulacyjnej umorzyli nam ten mandat.