Czy wybory samorządowe w Łęcznej trafią do Księgi rekordów Guinnessa? Minął już ponad rok a wciąż nie wiadomo, kto będzie burmistrzem miasta. Wczoraj Sąd Okręgowy w Lublinie już po raz trzeci unieważnił wybór na to stanowisko Teodora Kosiarskiego i nakazał ponownie przeliczyć głosy.
Zadowolenia z takiego rozstrzygnięcia nie krył Jerzy Blicharski, drugi z kandydatów na stanowisko burmistrza Łęcznej. To jego protest wyborczy został wczoraj uwzględniony przez sąd. – Chciałem tylko dojść prawdy – powiedział.
Jak to się zaczęło? Jesienią ubiegłego roku, po przeliczeniu głosów oddanych w wyborach samorządowych, okazało się, że burmistrzem został Teodor Kosiarski, który pokonał Jerzego Blicharskiego. Kosiarski złożył ślubowanie, ale szybko musiał się wyprowadzać z gabinetu w Urzędzie Miasta. Sąd unieważnił wybory i nakazał ponownie przeliczyć głosy. Komisja wyborcza zrobiła to w marcu i znowu uznała, że zwyciężył Kosiarski. Ten ponownie złożył ślubowanie i znowu musiał się pożegnać ze stanowiskiem, bo sąd unieważnił wybory. W listopadzie komisja wyborcza po raz trzeci przeliczyła głosy. Zwyciężył Kosiarski, rzecz jasna złożył ślubowanie i został burmistrzem. Ten ostatni wynik wczoraj zakwestionował sąd. Jeśli orzeczenie się uprawomocni, Kosiarski będzie się musiał znowu wyprowadzić z urzędu. Głosy przeliczy czwarty już skład komisji wyborczej.
Dlaczego w Łęcznej mają takie kłopoty z przeliczeniem głosów? Chodzi o to, że na wielu kartach znak „x” nie został postawiony przez głosujących w sposób wzorcowy. Niekiedy stawiano go poza kratką bądź pogrubiano linie. Co jedna komisja wyborcza uważa za głos ważny, inna ocenia jako nieważny. Blicharski, który za każdym razem kwestionował ważność wyborów, uważał, że zbyt wiele głosów uznawano za nieważne. – Z kart do głosowania jasno wynikało, na kogo chcieli głosować wyborcy, choć znak „x” nie był postawiony w sposób wzorcowy – uważał.
Wczoraj sąd doszedł do wniosku, że rzeczywiście ostatnia komisja część głosów niesłusznie uznała za nieważne. Doszło do sytuacji, że jedne z głosów oceniła jako nieważne, a inne oddane w identyczny sposób za ważne. – Została naruszona zasada równości – stwierdził w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Krzysztof Stefaniak.
Kosiarski domagał się, żeby z rozpoznawania sprawy wyłączyć wszystkich lubelskich sędziów. – Ze względu na wątpliwości co do ich bezstronności i podejrzenie, że wywierany jest na nich pozaprawny nacisk – uważa. Prawdopodobnie odwoła się od wczorajszego orzeczenia.