To ostatnie lato akacji rosnących wzdłuż deptaka. Mimo starań, drzewa nie zaaklimatyzowały się w naszych warunkach. Zastąpią je wytrzymalsze gatunki.
Historia powtórzyła się jeszcze kilka razy. Uschnięte drzewka zastępowano nowymi.
– Wielokrotnie zastanawialiśmy się nad przyczynami obumierania akacji – mówi Piotr Wrona, kierownik działu zieleni w Miejskim Inspektoracie Ochrony Zieleni. – Mówiło się o ostrym klimacie w Lublinie i srogich zimach. Inną przyczyną miało być podlewanie drzew piwem przez nietrzeźwych gości piwnych ogródków.
Pojawiły się także przypuszczenia, że akacje posadzono na nieodpowiedniej glebie. Co roku wiosną z niepokojem lublinianie obserwowali czy akacje przeżyły czy nie.
– Dlaczego w ogóle posadzili takie delikatne drzewa? – pyta spacerująca po deptaku Monika Bojarska, mieszkanka Lublina. – Znowu kilka uschło.
– Akacja ma zalety, piękne zielone liście aż do zimy – przyznaje Wrona. – Jest zaliczana do drzew „miejskich”, bo jest odporna na zanieczyszczenia powietrza. Ale wyraźnie nasz klimat jej nie służy.
O zastąpieniu akacji innym gatunkiem zadecydowali przedstawiciele MIOŚ, Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta, naukowcy dendrolodzy z Akademii Rolniczej oraz architekt deptaka. Akacje, które nie uschły zostaną przesadzone na ul. Świętoduską.
– Wydaliśmy odpowiednie zezwolenie na przeniesienie drzewek – przyznaje kierownik Wrona. – Prawdopodobnie stanie się to jesienią. Pracę ma nadzorować i finansować Urząd Miasta.
Nie wiadomo ile będzie kosztować przesadzenie starych i zasadzenie nowych drzewek. – Kwotę możemy zdradzić dopiero po przetargu – mówi Ludwika Stefańczyk, kierownik działu oczyszczania i zieleni komunalnej w UM. – Chcemy uzyskać jak najkorzystniejsze warunki i gwarancje na sadzonki.