Były dyrektor i główna księgowa bursy szkolnej nr 5 w Lublinie staną przed sądem. Śledczy zarzucają Joannie W., że przywłaszczyła sobie ponad milion złotych z samorządowej kasy. Z kolei szef placówki odpowie za brak nadzoru nad finansami.
– Pobierała gotówkę z kasy bursy i nie odprowadzała na rachunki bankowe, przywłaszczając w ten sposób ponad 717 tys. zł – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Kobieta przelewała także pieniądze z rachunków bankowych bursy na swoje prywatne konta, defraudując w ten sposób ponad 303 tys. zł.
Kolejne 16 tys. zł Joanna W. miała pobrać z rachunków bankowych na podstawie czeków. Pieniędzy nie wpłacała do kasy bursy. Do tych przestępstw miało dochodzić od stycznia 2007 roku do maja 2012 roku. Według śledczych, kobieta traktowała kasę bursy, jako stałe źródło dochodu.
– Przesłuchana w charakterze podejrzanej Joanna W. potwierdziła fakt sprzeniewierzenia powierzonych jej środków pieniężnych – dodaje Syk-Jankowska. – Jednakże wedle oświadczeń podejrzanej, łączna wysokość przywłaszczonych przez nią środków miała być znacznie niższa aniżeli ustalona w toku śledztwa.
Joanna W. została aresztowana w lipcu ubiegłego roku. Wyszła w listopadzie, po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia. Teraz odpowie nie tylko za wyłudzanie, ale i za nierzetelne prowadzenie księgowości. Kobiecie grozi do 15 lat więzienia.
Razem z Joanną W. odpowiadał będzie również 63-letni Jan P. To długoletni dyrektor bursy. Pełnił tę funkcję w od września 1994 roku aż do czerwca 2012 roku. Teraz odpowie za brak nadzoru nad finansami.
– Nieumyślnie nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku w zakresie sprawowania kontroli nad prawidłowym wydatkowaniem powierzonych środków publicznych – dodaje Syk-Jankowska. – Działał tym na szkodę interesu publicznego.
Jan P. nie przyznał się do winy. Śledczym wyznał, że nie poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności, dotyczącej braku nadzoru nad pieniędzmi.
– Wedle oświadczeń podejrzanego, "nie zna się na sprawach księgowych”, lecz pomimo tego nie zlecał żadnych audytów i kontroli, w pełni i bezkrytycznie ufając w rzetelność głównej księgowej – dodaje Syk-Jankowska.
Byłemu dyrektorowi bursy grozi do 2 lat więzienia.
Sprawa wyłudzeń w bursie wyszła na jaw dzięki kontroli, przeprowadzonej w ubiegłym roku przez ratusz.