Za łopatę chwycą znani lublinianie. Drzewka Dziennika zasadzą dziś m.in. Beata Kozidrak i Krzysztof Cugowski. A miasto dołoży w tym roku 10 tys. młodych drzewek i krzewów
We wspólnej akcji Dziennika Wschodniego i MIOŚ znani lublinianie posadzą dziś klony na terenie przedszkola przy ul. Zuchów w Lublinie. Swoje drzewko będzie miała m.in. Beata Kozidrak. Także Krzysztof Cugowski, prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski, wicemarszałek województwa lubelskiego Piotr Włoch, zastępca komendanta policji KWP Adam Mularz oraz dyrektor szpitala dziecięcego Jerzy Szarecki.
Krzysztof Cugowski będzie dzisiaj sadził drzewo po raz pierwszy w życiu. - To bardzo dobry pomysł i należy go popierać - uważa. - Stale słyszymy, że Polska to kraj zielony, ale to mit. Mamy za mało drzew, w Lublinie także. Im więcej drzew, tym lepiej nam się będzie żyło. Nie mam ulubionego gatunku, urzekają mnie wysokie i potężne drzewa.
Choć Lublin należy do bardziej zielonych miast w kraju, to wciąż są na jego mapie miejsca, gdzie drzew jest jak na lekarstwo. Na dodatek tylko połowa sadzonek młodych drzewek ma szanse dorosnąć. Choć coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z wagi zieleni w mieście, to właśnie ludzie są największymi wrogami roślin.
- Mamy w Lublinie kilka pustyń - mówi Józef Piotr Wrona, kierownik działu zieleni Miejskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Najgorzej jest w śródmieściu. Tutaj każdy kawałek ziemi jest cenny, wszędzie wciskają się budynki, oczywiście kosztem drzew i skwerów. - Na szczęście brak zieleni w centrum skutecznie rekompensują peryferie miasta. Tutaj mamy dużo drzew. Więcej niż średnia krajowa.
MIOŚ sprawdził, jaki los czeka młode drzewka sadzone w Lublinie. Okazało się, że na 10 sadzonek wieku 12 lat doczeka tylko połowa. To i tak znacznie lepiej niż 10 lat temu. Wtedy szansę miały tylko trzy. - Dążymy do tego, aby dorosłości mogło doczekać 70 proc. drzewek - dodaje Józef Wrona.
Dlaczego w Lublinie giną młode drzewka? Dwa na pięć zostaną złamane przez źle zaparkowane samochody na trawnikach. Jedno będzie skradzione - szczególnie narażone są tzw. iglaki. Jedno zginie przez bezmyślność, np. połamane przez dzieci albo zniszczone w zimie z powodu składowania w jego pobliżu pryzm zasolonego lodu i śniegu. Piąte usuną robotnicy, robiąc miejsce pod nową budowę albo przy okazji układania nowej instalacji.
A jak jest na zachodzie Europy? - Znacznie lepiej niż u nas - przyznaje Wrona. - Byłem w Lizbonie i w biedniejszej dzielnicy pytałem tamtejszego dendrologa, jak wiele drzew niszczą wandale. Usłyszałem, że wcale. Tam mieszkańcy mają świadomość, że drzewa są sadzone za ich pieniądze. Jeśli będą je niszczyć to środki, które można przeznaczyć np. na dopłaty do biletów, pójdą po raz kolejny na drzewa.
W tym roku lubelskie osiedla i skwery wzbogacą się o ponad 10 tys. drzew i krzewów. Koszt zazieleniania Lublina wyniesie ok. 290 tys. zł. Każde lubelskie osiedle otrzyma nowe drzewa i krzewy.Lidia Dzierba
Po co nam drzewa?
• to naturalne ekrany chroniące przed hałasem
• osłaniają przed wiatrem
• są dekoracyjne
• można przy nich szukać wytchnienia i relaksu
• to miejsce dla ptaków i źródło ich pożywienia