Kupując bilet w autobusie czy trolejbusie nie będziemy przepłacać tak jak do tej pory.
Pasażer, który nie ma prawa do ulg musi teraz przepłacać, jeśli nie kupił biletu w kiosku. Kierowcy sprzedają bilety po 2 złote. W lepszej sytuacji są tylko studenci. Od niespełna miesiąca płacą złotówkę, ale prawna bitwa o wprowadzenie do sprzedaży w pojazdach biletów z ulgą ustawową ciągnęła dwa lata.
Za niecałe dwa tygodnie Rada Miasta ma uchwalić nowy cennik MPK. Przewoźnik nie będzie już mógł sam ustalać stawek i będzie musiał się trzymać cen wyznaczonych przez Ratusz. W przygotowanym przez prezydenta projekcie uchwały znalazł się zapis o opłatach dodatkowych za sprzedaż biletu w pojeździe. Do biletu normalnego mielibyśmy dopłacać 60 groszy, a do ulgowych - połowę tej kwoty.
- O taki zapis wnioskowało MPK. Ale zdecydowałem, że wykreślę z cennika opłaty manipulacyjne - mówi Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta Lublina. - Nie widzę uzasadnienia dla pobierania od pasażerów tego typu opłat.
Takiego uzasadnienia nie ma też w przepisach. Podobną sprawą zajmował się już Naczelny Sąd Administracyjny w Szczecinie. Stwierdził on, że niezgodne z prawem było sprzedawanie biletów po zawyżonej cenie przez kierowców komunikacji miejskiej w Stargardzie Szczecińskim. Po tym wyroku z pobierania opłat dodatkowych wycofało się wiele miast, m.in. Olsztyn i Częstochowa. Ale lubelskie MPK upierało się przy swoim.
- Sprzedaż biletów zajmuje kierowcom czas, który powinni poświęcać na czynności związane z przewożeniem pasażerów, choćby otwieranie i zamykanie drzwi - mówi Stanisław Wojnarowicz, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - To wydłuża czas przejazdu, o czym przekonali się najbardziej pasażerowie nocnej komunikacji, gdy w Lublinie odbywały się duże imprezy masowe - dodaje.
Nie wiadomo jeszcze, czy w pojazdach dostępne będą także bilety ulgowe gminne, przysługujące m.in. uczniom. O tym zdecyduje sam przewoźnik.