351 niepełnosprawnych chciało w tym roku dostać z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dofinansowanie do zakupu wózka z napędem elektrycznym. Dostało 206 osób. – Dla wszystkich nie wystarczyło pieniędzy przyznanych nam przez centralę PFRON w Warszawie – mówi Eugeniusz Ulewicz, dyrektor PFRON w Lublinie.
Wózki elektryczne są drogie. Jeden kosztuje około 15 tys. zł. Są lepsze od tradycyjnych, ponieważ umożliwiają swobodne poruszanie się także poza domem. O taki sprzęt ubiegają się najczęściej chorzy po wylewach, z paraliżem nóg i rąk. Przyznając dofinansowanie do zakupu elektrycznego wózka, PFRON bierze pod uwagę kryterium dochodowe. A dostać można nawet 100 proc. wartości wózka.
W PFRON można się strać o pieniądze tylko na wózki elektryczne. Po wózki zwykłe, z napędem ręcznym należy iść do Narodowego Funduszu Zdrowia. Najtańszy i najprostszy wózek inwalidzki kosztuje około 800 zł. – Przyznajemy od 800 do 1800 zł dofinansowania do zakupu – mówi Łukasz Semeniuk, p.o. rzecznika lubelskiego NFZ. – Dorosłemu przysługuje dofinansowanie raz na 5 lat, dziecku raz na 3 lata.
Lubelski NFZ zapewnia, że po wózki z napędem ręcznym nie ma kolejek tak, jak na Dolnym Śląsku. Tam blisko tysiąc osób czeka na dofinansowanie z NFZ. W tym roku się nie doczekają, ponieważ tamtejszy fundusz zdrowia nie ma już pieniędzy na ten cel. – Na naszym terenie nie ma żadnych problemów i kolejek – zapewnia Semeniuk z NFZ.