Zaczęła się akcja odłowu lisów żyjących na terenie miasta. Nocą w kilku punktach ustawiane są klatki, do których zwierzęta wabione są pożywieniem. Na razie w klatkę złapał się tylko jeden... kot, który od razu odzyskał wolność. Dalsze próby potrwają do końca marca
Od razu uspokajamy: żadnemu lisowi nie powinna się stać krzywda. Pojmanym zwierzętom zaaplikowany zostanie środek nasenny. Pobudka może być dla lisów dość zaskakująca, bo śpiące zwierzęta będą wywożone do lasu za Lubartów.
Wszystko to pod warunkiem, że któryś z lisów zechce złapać się w pułapkę. Jest nią klatka, do której zwabione pożywieniem zwierzę może wejść, ale nie może się już wydostać. Ci, którzy czytają nas przy śniadaniu mogą zadowolić się stwierdzeniem, że wabikiem jest mięso i przejść do następnego akapitu już teraz. Pozostałym możemy zdradzić, że największym smakołykiem są ponoć wnętrzności bażanta.
– Mamy cztery klatki, ustawiamy je wszystkie, w różnych miejscach, o północy – mówi Anna Doraczyńska-Filipczak, lekarz weterynarii, która na zlecenie miasta prowadzi od poniedziałku odłów lisów. Dokładnych lokalizacji podawać nie chce, choćby z obawy, że zgromadzą się tam gapie, których obecność wypłoszy zwierzęta. Wiadomo za to, że wystawiane od poniedziałku klatki były już w okolicach Bystrzycy, na Czechowie i na Szerokiem. Wśród miejsc, gdzie klatki jeszcze zostaną wystawione są Czuby i Sławin.
Na razie efekty nie są imponujące. – Złapaliśmy tylko kota – mówi Doraczyńska-Filipczak. Futrzak odzyskał wolność, a lekarze liczą na to, że do klatek zwabią się w końcu i lisy. Chociaż nie sprzyja temu pogoda. – Jest ciepło i deszczowo. Gdyby była mroźna zima zwierzęta byłyby wygłodniałe i szukałyby pożywienia. Jak jest ciepło, zaczyna się cieczka, a zwierzęta w trakcie rui myślą raczej o czymś innym, niż i pożywieniu – dodaje.
Co ciekawe, pojawiają się sygnały o tym, że w okolicach LKJ widywano już nawet młode, choć wydaje się to nieprawdopodobne, jeśli weźmiemy pod wagę, ze lisia ciąża trwa niemal dwa miesiące, a młode przez dwa tygodnie są ślepe.
Rozpoczęcie odłowu lisów miasto planowało już na styczeń, ale z planów tych nic nie wyszło, bo przeciągnął się wybór wykonawcy. Tym samym cała akcja potrwa krócej, bo zgodnie z przepisami należy zaprzestać jej z końcem marca.
Na eksmisję lisów Ratusz zdecydował się po licznych sygnałach od mieszkańców zaniepokojonych widokiem lisów śmiało biegających po osiedlach i coraz mniej przejmujących się widokiem ludzi. Szacunki mówią, że w Lublinie żyje około 30 lisich rodzin. Umowa na odłów zwierząt opiewa na 32 tys. zł.