W taksówce, na klatce schodowej albo na ulicy. Nagły poród nie musi oznaczać komplikacji. Wręcz przeciwnie. Zazwyczaj to znak, że dziecko jest zdrowe
Pani Justyna nigdy nie sądziła, że swojego syna zamiast w szpitalu urodzi w przychodni, do której wybrała się na wizytę. W poprzedni poniedziałek zgłosiła się do Luxmedu przy ul. Koncertowej w Lublinie, gdzie miała mieć wykonane badanie KTG.
– Nie spodziewałam się, że z przychodni wyjdę już z synkiem – opowiada Justyna Olech, mama Kuby. – Od pierwszego skurczu minęło około godziny i mój synek był już na świecie. Dobrze, że byłam akurat w przychodni, bo miałam profesjonalną opiekę. Gdyby to było na ulicy mogłoby być różnie, bo karetka przyjechała już po wszystkim.
Po porodzie pani Justyna trafiła do szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. – Kiedy trafiła do mnie na trakt porodowy wszystko było w porządku, nie było potrzeby dłuższej hospitalizacji. Mama i synek czuli się bardzo dobrze. Zazwyczaj kiedy mówimy o porodach terminowych to w takich nagłych przypadkach rodzą się zdrowe dzieci – mówi Agnieszka Gąsior-Guziak, położna i certyfikowany doradca laktacyjny. Dodaje, że to również komfort dla matki, bo taki poród jest praktycznie bezbolesny.
– Jeżeli dziecko rodzi się samo, a poród przebiega szybko, to oznacza, że wszystko jest w porządku. Mówimy tu oczywiście o ciążach donoszonych, bo do porodu nagłego może też dojść przedwcześnie. Wówczas matka może się czuć dobrze, ale dziecko wymaga hospitalizacji – mówi dr n.med. Grzegorz Czupkałło, ginekolog i położnik, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala Jana Bożego w Lublinie. – Zdarzają się nam od czasu do czasu takie nagłe porody. Pacjentki rodzą najczęściej podczas transportu do szpitala i trafiają do nas już z urodzonym dzieckiem.
– Pracuję w tym zawodzie od 20 lat i trafiają się porody w taksówce, karetce czy na ulicy. Kiedyś miałam przypadek, że kobieta urodziła bliźnięta na klatce schodowej – mówi Agnieszka Gąsior-Guziak. – W przypadku pani Justyny nic nie wskazywało na to, że będzie rodzić, bo nie odczuwała właściwie żadnych skurczy. A ból jest potrzebny, bo sygnalizuje, że trzeba się przygotować do porodu. Wtedy mamy czas, żeby np. pojechać do szpitala. Jeżeli nie mamy żadnych sygnałów ostrzegawczych, trudno cokolwiek zaplanować.
Modne stają się porody domowe. – To jeden z ekotrendów, ale w Polsce nie jest jeszcze tak popularny, bo sprzeciwia się temu środowisko medyczne – mówi Agnieszka Gąsior-Guziak. – Takie porody nie są zabronione, ale jeśli ktoś przy nich asystuje, raczej się tym nie chwali. Żeby przyjąć taki poród trzeba mieć bardzo wysokie kwalifikacje, jest to też duża odpowiedzialność. W Polsce niewiele położnych decyduje się na to.
Położna dodaje, że niektóre kobiety decydują się na poród bez asysty. – Jest to jednak nieodpowiedzialne, bo nigdy nie wiadomo, czy podczas porodu nie będzie jakichś komplikacji – przestrzega Gąsior-Guziak.