Okazała topola przy Zamojskiej, która miała wszelkie cechy pomnika przyrody została celowo zniszczona. Do akcji wkroczy prokurator.
Wysoka na 28 m topola biała jeszcze jesienią była zdrowa, co potwierdza sporządzona wówczas ekspertyza. Miasto zleciło ją, by stwierdzić, czy okaz powinien dołączyć do grona pomników przyrody. O wpisanie go na tę listę wnioskował Zarząd Dzielnicy Śródmieście i Rada Kultury Przestrzeni.
Dendrolog Leszem Męczyński potwierdził, że drzewo jest w dobrym stanie i uznał je za bardzo cenne. – Powinno zostać objęte szczególną ochroną – stwierdził Męczyński. Na uznanie topoli za pomnik musiałby się zgodzić właściciel terenu, a ten miał inne plany: chciał postawić tu nowy budynek.
Nieoczekiwanie wiosną drzewo nie wypuściło liści. Magistrat zlecił dokładne badania próbek pobranych z topoli. Zajęły się tym laboratoria Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – Wiemy już, że drzewo zostało unicestwione przez nawiercenie otworów w pniu i wlanie do nich szkodliwej substancji – informuje Wrona. – Odwierty same nie powstały, środek chemiczny sam się tam nie wlał. Dlatego będziemy powiadamiać prokuraturę.
Magistrat rozważy też naliczenie kary właścicielom terenu, na którym stoi topola. Może być to kilkadziesiąt złotych. Od tej decyzji ukarany będzie mógł się jednak odwoływać. Kiedy w tej sprawie zapadnie już prawomocne rozstrzygnięcie, to bez względu czy będzie ono korzystne, czy niekorzystne dla właściciela posesji, drzewo będzie mogło być usunięte jako obumarłe.