Niewiele ponad 30 osób zebrało się w poniedziałek w centrum Lublina by uczcić pamięć mężczyzny, który podpalił się przed warszawskim Pałacem Kultury i Nauki w proteście przeciw działaniom obecnych władz Polski, a później zmarł w szpitalu.
Spotkanie przed kamienicą przy ul. Królewskiej, w której mieszczą się cztery biura poselskie parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, zwołał Komitet Obrony Demokracji.
- Po dziesięciu dniach męczarni współobywatel, rodak, Polak zmarł w okolicznościach, których nikt przeciw nikomu nie chce wykorzystywać, ale nie pozwolimy zapomnieć - mówił o zmarłym Krzysztof Kamiński, lider lubelskich struktur KOD. - On wyraził to, co nosimy od dłuższego czasu w swoich sercach.
Zebrani w milczeniu wysłuchali "Bema pamięci żałobnego rapsodu" w wykonaniu Czesława Niemena, później odczytywali kolejne punkty z listu, który pozostawił po sobie zmarły Piotr S., następnie zebrani mogli dodać coś od siebie.
- Chciałabym, żeby wszyscy w Polsce mieli poczucie, że warto dla Polski żyć i że żadna władza nie powinna być powodem, żeby umierać - powiedziała Joanna Mucha, lubelska posłanka PO, która również przyszła przed biura poselskie PiS.
- Ja odczuwam to, co się stało, także jako odpowiedzialność naszą, opozycji, bo ludzie, którzy czują, że jest nadzieja, nie popełniają takich czynów - stwierdziła posłanka dodając, że opozycja musi wypracować program, który będzie dawać nadzieję.
Podobne spotkania odbyły się też w innych miastach Polski. To, które zorganizowano w Lublinie, przebiegło spokojnie.
54-letni Piotr S. dokonał samospalenia 19 października. W liście, który po sobie zostawił wyjaśnił w piętnastu punktach, że protestuje m.in. przeciw ograniczaniu swobód obywatelskich, łamaniu Konstytucji, czy też "budowaniu religii smoleńskiej". - Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności - napisał Piotr S., który określał się w tym liście mianem "szarego człowieka". W innym liście, skierowanym do mediów, stwierdził, że "PiS będzie się starał pomniejszyć" jego protest, więc jako "punkt zaczepienia" sam podsuwa fakt, że cierpi na depresję. Zmarł w niedzielę w szpitalu.