„Własność prywatna, proszę nie korzystać” – na taką kartkę przy dystrybutorze wody mogą się natknąć petenci w lubelskim oddziale Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa
Nasz Czytelnik wybrał się do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa przy ul. Karłowicza w Lublinie po odbiór decyzji na zakup ziemi rolnej.
– Kazali mi zaczekać przy stole przed windą, na początku korytarza. Usiadłem, gdzie mi kazano. Po dwóch minutach byłem mokry od potu. Duże okna nic nie dają, ukrop był nie z tej ziemi – relacjonuje rolnik. – W korytarzu (za drzwiami, gdzie jest klimatyzacja-red.) stał baniak z wodą, ale był nad nim napis: „Własność prywatna, proszę nie korzystać”.
Nasz Czytelnik nie ukrywa, że poczuł złość.
– Przed wyborami ta instytucja mówiła czego to nie zrobi dla rolników, jak nas sprawnie obsłuży w okienkach, no cuda na kiju. A w rzeczywistości każą ludziom czekać w ukropie na korytarzu, a woda w baniaku jest prywatna i nie można z niej korzystać!
Baniak był podłączony do gniazdka. – To prąd w KOWR też jest prywatny? – dopytuje oburzony. – Szary człowiek jest potrzebny tylko po to, żeby klaskać i głosować, a potem nawet wody mu żałują. Liczy się nie tylko w dniu wyborów.
Wczoraj około godz. 13 baniak z wodą nadal stał w tym miejscu. Na ścianie była też kartka. Kubków, do których można nalać wodę, nie było. Od pracowników pracujących na tym piętrze usłyszeliśmy, że na wodę składają się pracownicy KOWR.
– Jest ciasno w pokojach, więc woda stoi na korytarzu – usłyszeliśmy.
Dyrektor instytucji przyznaje, że woda rzeczywiście należy do pracowników. I nie jest to woda, zapewniona pracownikom przez pracodawcę podczas upałów, tylko kupowana przez nich prywatnie, bez względu na pogodę i porę roku.
– Służy do parzenia kawy i herbaty – wyjaśnia Kazimierz Choma, dyrektor Oddziału Terenowego KOWR w Lublinie. I dodaje, że o kwestii smaku „kranówki” nie dyskutuje.
Wcześniej pracownicy KOWR przynosili wodę w baniakach, kupowanych w sklepie. W ostatnim czasie podpisali umowę z dostawcą, który przywozi baniaki.
– Określili w umowie, że woda ma stać w korytarzu – mówi dyrektor Choma. I przyznaje, że napis „jest niezręczny”. – Zwracaliśmy na to uwagę jeszcze przed pani wizytą. Woda ma być przeniesiona do pokoju socjalnego. Jak tylko umowa z dostawcą zostanie zmieniona.
Dyrektor lubelskiego KOWR zobowiązał się też, że kartka z napisem zostanie natychmiast usunięta.
– Żadnemu rolnikowi ani żadnej innej osobie wody nie odmawiamy. Jeśli ktoś o nią by poprosił to na pewno otrzymałby szklankę wody albo i całą butelkę – zapewnia Jacek Kaczorowski, kierownik Wydziału Organizacyjno-Prawny OT KOWR w Lublinie.
– Nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek kto o tę wodę poprosi jej nie dostał – podkreśla dyr. Choma.