Prawie połowa pracujących ma "na rękę” 1500 zł - wynika z naszej sondy przeprowadzonej wśród mieszkańców województwa.
Naszych rozmówców pytaliśmy m.in. o ich obecne pensje oraz o zarobki, które by ich satysfakcjonowały. Najczęściej wymieniano kilkusetzłotowe.
Wśród niezadowolonych jest m.in. zarabiający 8-10 tys. zł miesięcznie lekarz - wysokiej klasy specjalista - zatrudniony w szpitalu w Lublinie, a po pracy dorabiający prywatnie. - Chciałbym zarabiać 15-20 tys. zł - mówi bez ogródek naszemu reporterowi.
To ok. 10 razy więcej niż zarabia Mira Wiśniewska z I LO im. St. Staszica w Lublinie. - Jako dyplomowany nauczyciel wf. mam netto ok. 1800 zł pensji - mówi. - We wrześniu minie 30 lat, jak pracuję w swoim zawodzie. W szkole jest nas tylko kilkoro z takimi wynagrodzeniami. Pozostali nauczyciele zarabiają mniej. Początkujący dostaje na rękę ok. 850 zł.
- Z naszych badań, przeprowadzanych w przedsiębiorstwach zatrudniających co najmniej 10 osób wynika, że blisko jedna czwarta pracowników otrzymuje pensje brutto w przedziale 1200-1770 zł - mówi Elżbieta Łoś, kierownik Wydziału Udostępniania Informacji Urzędu Statystycznego w Lublinie. - Niemal tyle samo zarabia od 1770 do 2350 zł miesięcznie. W badanych przedsiębiorstwach w województwie osoby zarabiające powyżej 10 tys. zł stanowiły 0,5 proc. zatrudnionych. Na drugim biegunie są ci, którzy zarabiają do 899 zł. Było ich w regionie 3,5 proc.
Kokosów na Lubelszczyźnie się nie dorobimy. Dlaczego? - Lokalne władze nie są dość aktywne, nie potrafią ściągać znaczących inwestorów - komentuje dr Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes zarządu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Wiem, nie jest łatwo w tym wyścigu o rozwój, ale... Dwa miesiące temu byłem w Lublinie. To, co zobaczyłem, rozczarowało mnie. Lubelskie władze niczym mnie nie zachwyciły.