Szefowa lubelskiego okręgu ZNP będzie musiała tłumaczyć się przełożonym. Prezes wezwał Celinę Stasiak na poniedziałek. Po spotkaniu jej córka prawdopodobnie straci pracę w związku.
W październiku program trzeba było wdrażać. - Wtedy nasza księgowa powiedziała, że nie będzie na nim pracowała. Zatrudniłam więc na półetacie córkę - przyznaje Stasiak. - Dla mnie to nie jest nepotyzm, że ktoś chce pomóc.
Innego zdania są nasi Czytelnicy, nauczyciele i specjaliści. - To nepotyzm w czystej postaci - uważa dyrektorka jednego z lubelskich liceów.
- Na to stanowisko powinien zostać ogłoszony konkurs. Wtedy wszystko by było "czyste” - mówi Grażyna Czubek z Fundacji im. Batorego, która m.in. walczy z nepotyzmem i korupcją.
Po naszej publikacji sprawą zajął się Zarząd Główny ZNP. - Pani prezes znalazła się w bardzo specyficznej sytuacji - zaznacza Sławomir Broniarz, prezes związku. - Musiała znaleźć kogoś, kto będzie potrafił korzystać z trudnego programu księgującego. Miała jednocześnie, narzucone przeze mnie, krótkie terminy. Znalazła taką osobę najbliżej siebie.
- Normy prawne nie odnoszą się do tego typu przypadków. Ale jest też to coś poza prawem: normy zwyczajowe. Takie bliskie relacje i jednocześnie podległość służbowa utrudniają funkcjonowanie - dodaje Broniarz. - W poniedziałek będę chciał rozmawiać o tym wszystkim z panią prezes. Postaramy się znaleźć złoty środek. W tej sytuacji będzie to zapewne poszukanie innego rozwiązania osobowego.
• Czy to znaczy, że córka pani Stasiak straci pracę w ZNP?
- Poczekajmy do poniedziałku.
- Ja również z decyzją w sprawie córki poczekam do spotkania z prezesem - powiedziała nam wczoraj Celina Stasiak.