Nie pomagają ogłoszenia w prasie ani zachęta z kościelnej ambony. Mieszkańcy naszego regionu nie chcą kontrolować zdrowia nawet za darmo.
Lubelski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia wykupił dla mieszkańców województwa ponad trzysta tysięcy badań wykrywających choroby układu krążenia, raka szyjki macicy, raka piersi, obturacyjną chorobę płuc. Kontrakty na profilaktykę podpisał z kilkudziesięcioma ośrodkami na terenie całego województwa, wydając na ten cel ponad 10 milionów złotych. Wykorzystaliśmy zaledwie połowę.
Kto jest winien? - Nie my. Zainteresowanie pacjentów jest słabe, nie stawiają się na umówione wizyty - tłumaczy Łukasz Semeniuk, rzecznik NFZ w Lublinie. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej "Kolejowa” w Dęblinie zrealizował jedynie kilka procent badań wykrywających obturacyjną chorobę płuc oraz układu krążenia. - Robimy, co możemy, aby zachęcić pacjentów - broni się Anna Woźna, kierowniczka przychodni. - Nie chcą. A nawet, jeśli znajdą się chętni, nie spełniają kryteriów wiekowych. Ogłoszenia rozlepiane na osiedlach są zrywane. Najlepiej sprawdza się kościelna ambona, ale przecież nie możemy z niej korzystać co tydzień.
Na sposób wzięła się spółka lekarska "Top Medical” w Lublinie robiąca darmową mammografię oraz cytologię. - Z własnej bazy danych wyszukujemy panie spełniające kryteria i wysyłamy imienne listy z zaproszeniem - mówi Renata Gil-Kisielewicz, dyrektor "Top Medicalu”. - To skuteczniejsza forma. Ogłoszenia w prasie, plakaty w autobusach nie sprawdzają się.
Dzięki intensywnej, ale też kosztownej, listownej promocji Top-Medical wykorzysta trzy czwarte z przydzielonej mu puli darmowych badań. - Całej nie damy rady - ubolewa Gil- Kisielwicz. - Już zwróciliśmy funduszowi zdrowia 400 badań mammograficznych oraz 200 cytologicznych, aby nie blokować pieniędzy.