Zbudowali obwodnicę i bobry przeniosły się do skansenu. Odłowili już pięć

Bobry, którym kiedyś groziło wyginięcie, teraz same stają się zagrożeniem dla wielu założeń parkowych, dla ogrodów, a nawet zabudowań. Tam, gdzie kiedyś była łąka, na skutek ich działania wkrótce jest bagno lub zalew. - Bobry są naszym problemem od wielu lat - zauważa Elżbieta Skowrońska, kierownik działu Ekspozycji i Konserwacji Krajobrazu Muzeum Wsi Lubelskiej. - Ich działanie nasiliło się od momentu, kiedy rozpoczęła się budowa nowej obwodnicy. Szukały cichej enklawy i znalazły ją na terenie skansenu. Wycięły kilka starych drzew i teren łąkowy stał się bagiennym rozlewiskiem. Muzeum dostało z funduszu dotację wysokości 3 tys. zł na odłowienie bobrów. Udało się odłowić 5. Po pewnym czasie pojawiły się dwa bobry i już widać, jakie szkody poczyniły. - W ubiegłym miesiącu położyły piękną wierzbę - dodaje E. Skowrońska. - Jesteśmy bezradni. One przechodzą podkopami pod wałem, kopią tunele i drążą dziury niebezpieczne dla ludzi.

Nie wystarczy odłowienie tych bobrów, które już są. Bobry wędrują daleko w poszukiwaniu spokojnego siedliska i zapewne te, których żeremia zostały zagrożone budową obwodnicy, wkrótce tutaj będą szukać swojego miejsca. Jeśli odpowiednio nie zabezpieczy się i nie uszczelni rzeki, można się spodziewać, że znów będzie ich więcej. Potrzebne są odpowiednie zabezpieczenia od strony miasta i umocnienie terenu po komorach rodzinnych bobrów. A na takie prace muzeum nie ma środków. Całkowity koszt tego zadania mającego chronić przyrodę w skansenie przed bobrami wynosi 6 tys. zł. Część tych pieniędzy przeznaczono na siatkę, która powinna ochronić stare drzewa przed działalnością zwierząt oraz na 13 ton grysu zabezpieczającego komory zwierząt. Na terenie, gdzie te komory się znajdowały organizowane są wydarzenia kulturalne i obrzędowe m.in. Noc Świętojańska. Jednak to tylko chwilowe rozwiązanie problemu. Dopóki bobry mogą bez problemu dostać się na teren skansenu, dopóty będą powodować szkody.