Wielki sukces chirurgii dziecięcej: dziecko, któremu po urodzeniu usunięto gigantyczny guz, czuje się dobrze i wkrótce zacznie chodzić.
Ta historia wstrząsnęła opinią publiczną i światem medycznym.
– Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy – wspomina prof. Jerzy Osemlak, szef Kliniki Chirurgii i Traumatologii DSK w Lublinie. – Guz wyrastał z miednicy chłopca. Wyglądało to tak, jakby dziecko siedziało na wielkim globusie. Operacja nie polegała na oddzieleniu guza od dziecka, ale dziecka od guza. Była niezwykle trudna i skomplikowana.
Po kilku godzinach operowania lekarze odcięli narośl i zważyli. Guz ważył – 4,5 kg. Pacjent – 2,5 kg. – To był tzw. potworniak wrodzony, czyli nowotwór będący mieszaniną różnych tkanek: skóry, mięśni, włosów, kości. Przyczyny jego powstania nie są znane – dodaje prof. Osemlak.
Odcięcie guza nie oznaczało jeszcze końca operacji. Lekarze musieli też umieścić na swoich miejscach mięśnie i pęcherz moczowy, które były przemieszczone.
Dziś mały Szymon czuje się dobrze. Normalnie rusza nóżkami. Mama systematycznie przywozi go do kontroli. Lekarze mają nadzieję, że przy najbliższej wizycie, a będzie to przed Gwiazdką, chłopczyk będzie umiał już stać. A może zrobi pierwszy kroczek.
– To wielki sukces chirurgii dziecięcej – ocenia prof. Jan Oleszczuk, kierownik Kliniki Położnictwa i Perinatologii szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. – Tego potworniaka nigdy nie zapomnę.
Kilka dni temu, lubelscy lekarze zaprezentowali ten przypadek na sympozjum naukowym w Warszawie. Przyjechali chirurdzy dziecięcy, położnicy, ginekolodzy, anestezjolodzy z całej Polski. Uczestnicy zjazdu nie kryli podziwu dla lubelskich chirurgów. Mówili, że nie spotkali się z tym, by dziecko z potworniakiem ważącym więcej od niego, przeżyło.