Dwie firmy już mają zezwolenie na poszukiwanie bursztynu na obszarze północnej części województwa. - Trzecia się o to stara. Wniosek jest w tym momencie rozpatrywany - mówi Beata Górka z Urzędu Marszałkowskiego.
Osady bursztynonośne na północy regionu występują płytko, na obszarze o powierzchni 730 km kwadratowych. - Polskie zasoby bursztynu, według szacunków Państwowego Instytutu Geologicznego, wynoszą 1118 ton. 30 ton zostało na Wybrzeżu, a 1088 ton jest u nas, w Lubelskiem - mówi Waldemar Wezgraj, starosta parczewski.
Nic dziwnego, że lokalnym politykom marzy się wydobycie i przetwarzanie bursztynu na ich terenach. Kilka dni temu Waldemar Wezgraj zwołał bursztynowy okrągły stół. Zasiedli przy nim samorządowcy z powiatu radzyńskiego, lubartowskiego i parczewskiego, senator Józef Zając, dr Beata Fałda, prorektor PWSZ w Chełmie oraz dr Lucjan Gazda, specjalista z zakresu geologii i zagadnień związanych z tematyką wydobycia bursztynu.
Sensacyjną wiadomość zakomunikował dr Lucjan Gazda. Chodzi o uderzenie meteorytu w teren bogaty w złoża bursztynu. Miało do niego dojść w odległej przeszłości. - Powstał w ten sposób bursztyn magnetyczny. Na świecie jest tylko osiem sztuk takiego bursztynu. Naukowiec zaprezentował jeden z nich, wielkości pięści, wydobyty w naszym regionie.
Płytkie występowanie osadów bursztynniczych pozwala na wydobycie metodą odkrywkową. Opłacalność może podnieść wykorzystanie tzw. kopaliny towarzyszącej, czyli złoża glaukonitu. - Jest wykorzystywany w oczyszczalniach ścieków. Może być dodatkowych źródłem dochodów z kopalni bursztynów - wyjaśnia dr Lucjan Gazda.
A gra idzie o wielką stawkę. Obecnie kilogram bursztynu kosztuje 10 tys. zł. W Lubelskiem pod ziemią leży dobrze ponad 10 miliardów złotych. Póki co, nikt się po niego nie schylił:
- Na razie do Urzędu Marszałkowskiego nie wpłynął ani jeden wniosek o zezwolenie wydobywcze - mówi Beata Górka, rzecznik marszałka.
Roczne zapotrzebowanie branży w Polsce wynosi około 200 ton bursztynu. Do końca 2013 r. był on sprowadzany głównie z kopalni "Jantarnoje” w obwodzie kaliningradzkim. Władze rosyjskie zakazały jednak wywożenia stamtąd surowca.