Redbad Klynstra-Komarnicki został nowym dyrektorem Teatru im. J. Osterwy w Lublinie. To aktor znany z wielu ról teatralnych, filmowych i serialowych, choć bez doświadczenia w zarządzaniu tego typu instytucją. Zastąpił Dorotę Ignatjew, która kierowała placówką przez ostatnie cztery lata.
Kadencja dotychczasowej dyrektor wygasła z końcem sierpnia. Na to, że nie pozostanie ona na stanowisku, zanosiło się właściwie od jakiegoś czasu. Nazwisko osoby, która pokieruje instytucją, nadzorujący działalność instytucji zarząd województwa lubelskiego długo utrzymywał w tajemnicy. Wszystko wyjaśniło się we wtorek przed południem.
- Wydaje nam się, że wybraliśmy dobrego następcę pani dyrektor. I dlatego pan Redbad Klynstra-Komarnicki od 1 września zostanie dyrektorem Teatru im. J. Osterwy. Jeśli chodzi o nasze oczekiwania, to wszystko będzie zależało, jakie wizje ma pan dyrektor i zespół. Na pewno te wizje mają być takie, żeby teatr był przyjazny dla mieszkańców Lubelszczyzny, żeby pokazywał sztukę przez duże „S” - mówił we wtorek, przedstawiając nowego dyrektora lubelskiej sceny, marszałek województwa Jarosław Stawiarski.
Klynstra-Komarnicki to aktor i reżyser pochodzenia holenderskiego. Urodził się w 1969 roku w Amsterdamie, ale od lat mieszka i pracuje w Polsce. Drugi człon nazwiska zawdzięcza żonie, aktorce Emilii Komarnickiej-Klynstra.
Nowy dyrektor dziennikarzom został przedstawiony tuż przed zaplanowanym na wtorkowe południe spotkaniem z załogą. Dzień wcześniej przez telefon rozmawiał z byłą już dyrektor.
- Była to rozmowa konkretna. Zostałem powiadomiony o tym, co jest w tej chwili najpilniejsze i najważniejsze. Dopiero po ustaleniach z zespołem chciałbym mówić o tym, jakie są plany – mówił Klynstra-Komarnicki. - Tym, co na pewno wymaga bardzo wnikliwej analizy i podjęcia dosyć szybkich kroków, jest stan budynku. Musimy jak najszybciej zrobić nowe ekspertyzy i zobaczyć, na czym stoimy. To będzie też miało związek z tym, na co możemy sobie pozwolić.
Bez konkursu. „Prawo na to pozwala”
Formalnie Redbad Klynstra-Komarnicki ma być pełniącym obowiązki dyrektorem. Funkcję ma pełnić do końca sierpnia przyszłego roku. Marszałek Stawiarski nie wyjaśniał powodów tej kandydatury. A obsadzie dyrektorskiego fotela w „Osterwie” towarzyszyło wcześniej wiele kontrowersji.
W lutym zarząd województwa ogłosił konkurs na to stanowisko. Oprócz Doroty Ignatjew zgłosili się: związany z Teatrem Akademickim Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Adamski, aktor i menadżer kultury Paweł Kleszcz, wieloletni aktor Teatru Osterwy i przewodniczący teatralnej „Solidarności” Witold Kopeć, reżyser Marek Pasieczny i były dyrektor teatrów w Opolu i Radomiu Adam Sroka. Ale w połowie czerwca komisja konkursowa uznała, że żaden z kandydatów nie spełnia oczekiwań i postępowanie zostało unieważnione. W radiu TOK FM dyrektor Teatru Powszechnego Paweł Łysak, który uczestniczył w pracach komisji, stwierdził, że jej członkowie byli zmuszeni do głosowania uchwały, w myśl której nikt nie spełniał kryteriów. - To dziwi chociażby w przypadku Adama Sroki, który był dwukrotnie dyrektorem, czy Doroty Ignatjew, która tak naprawdę odniosła sukces ogromny – mówił Łysak.
Marszałek Jarosław Stawiarski pytany o to, dlaczego ogłaszano konkurs, skoro dyrektorem i tak została osoba spoza grona kandydatów, odpowiedział krótko: - Prawo na to pozwala.
Jakie doświadczenie kierownicze w instytucjach kultury ma nowy dyrektor? - Przez pięć lat byłem dyrektorem artystycznym festiwalu „Nowe Epifanie” (wcześniej „Gorzkie Żale – przyp. aut.). To jest festiwal, który trwa przez 40 dni, w związku z czym kierowanie jest przygotowaniem trwa cały rok. W zespole miałem pod sobą 15 osób – mówi Klynstra-Komarnicki.
– Zespół wydaje się być podzielony po ogłoszeniu zmian w kierownictwie – mówi anonimowo Dziennikowi osoba związana z Teatrem im. Osterwy. – Starsza grupa aktorów i pracowników administracji cieszy się z powołania nowego dyrektora, w nadziei na więcej ról na scenie czy docenienie codziennej pracy. Natomiast młodsza, która do tej pory utożsamiała się z dyr. Ignatjew, jest zaniepokojona zmianą, przede wszystkim z uwagi na kontrowersyjne, prawicowe poglądy nowego dyrektora. Ale podczas spotkania z zespołem z jego ust padła deklaracja, że nie ma żadnych wytycznych z urzędu i zachowuje niezależność twórczą.
Jednak artyści, którzy po ogłoszeniu decyzji o nierozstrzygnięciu konkursu stanęli murem za dotychczasową dyrektor, mają żal do władz województwa o sposób, w jaki teraz rozstrzygnięto sprawę. – Większość zespołu jest rozżalona. Zwłaszcza młodzi. Nie zostaliśmy wysłuchani, mimo wielokrotnych próśb, pism i telefonów. W tym całym zamieszaniu zapomniano o nas – mówi Hanka Brulińska, aktorka lubelskiego teatru. Dodaje jednak, że po wtorkowym spotkaniu z nowym dyrektorem nastroje w ekipie są pozytywne. – Dyrektor został pozytywnie odebrany. Wierzymy, że Dorota Ignatjew zapoczątkowała coś nowego, świeżego, wprowadziła pewną reformę i że to będzie kontynuowane. Takie zapewnienie usłyszeliśmy.
„Męczennik prawicy”
Nowy dyrektor lubelskiego teatru widzom znany jest głównie z roli w serialu „Na dobre i na złe”. Miejsce w obsadzie stracił w ubiegłym roku po burzy, jaką wywołał jego wpis w mediach społecznościowych.
- Czy w Polsce pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się kompetentny odpowiedzieć? – napisał na Twitterze.
W niektórych kręgach aktorowi przypięto łatkę homofoba. Inni po utracie przez niego pracy okrzyknęli go nawet „nowym męczennikiem prawicy”. Artysta wcześniej nie ukrywał swoich poglądów politycznych. W 2010 roku został członkiem Warszawskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego w przedterminowych wyborach prezydenckich.
Ile wyniesie wynagrodzenie nowego dyrektora? Tego Urząd Marszałkowski na razie nie ujawnia. Jego poprzedniczka – jak wynika z publikowanych przez nią oświadczeń majątkowych – zarabiała ok. 10 tys. zł. brutto miesięcznie.