W sobotę na Arenie Lublin można było zobaczyć: Sławomira Peszkę, Radosława Majewskiego i kilku innych, byłych zawodników klubów ekstraklasy. Długo w starciu z faworyzowaną Wieczystą Kraków lepsze wrażenie sprawiali jednak piłkarze Lublinianki. Mimo olbrzymich problemów organizacyjnych i finansowych drużyna Roberta Chmury znowu potrafiła się zmobilizować i napsuć rywalom mnóstwo krwi. Górą byli jednak goście, którzy wygrali 2:0.
Mecz maksymalnie mogło obejrzeć 3500 widzów. Ostatecznie na trybunach Areny pojawiło się ciut ponad 2400 widzów. I na pewno nie żałowali swojej decyzji, żeby odwiedzić stadion. Gospodarze od pierwszego gwizdka dawali z siebie „maksa”. Nie odpuszczali żadnej piłki, grali twardo, agresywnie i kiedy było trzeba jeździli na „czterech literach”.
Nie minęło jeszcze 90 sekund, a już powinno być 1:0. Mateusz Majewski wygrał walkę bark w bark z obrońcą i zagrał wzdłuż bramki do Michała Palucha. Niestety, napastnik Lublinianki z najbliższej odległości huknął w poprzeczkę. Kiedy kończył się pierwszy kwadrans najpierw groźnie zrobiło się pod bramką Wieczystej, ale Piotr Chodziutko główkował nad poprzeczką. A po chwili świetnie spisał się Jakub Krajewski, który poradził sobie ze strzałem Jakuba Bąka.
W 22 minucie niezłą kontrę wyprowadzała Lublinianka. Wiktor Makowski dostał piłkę w pole karne, ale jego strzał został zablokowany. W ostatnim kwadransie najpierw Paluch odebrał piłkę przy linii końcowej, ale gospodarze za wolno rozegrali akcję. Po drugiej stronie boiska, w polu karnym zrobił się mały „kocioł”, a Michał Mak próbował zakończyć akcje efektowną przewrotką. Rywale sprzątnęli mu jednak piłkę sprzed nosa. Następnie po centrze Makowskiego z woleja huknął Sebastian Rak, ale bardzo niecelnie.
W 38 minucie kontrę trzech na trzech wyprowadzał Makowski, ale zamiast do kolegów zagrał… do „koszyczka” bramkarza Wieczystej. Niedługo później Sławomir Peszko znalazł się sam w szesnastce Lublinianki, na wprost bramki i oddał strzał głową, ale wyraźnie nad poprzeczką. Do przerwy było 0:0 i był to remis ze wskazaniem na gospodarzy.
Niestety, po zmianie stron szybko sytuacja klubu z Wieniawy mocno się skomplikowała. W 48 minucie Peszko dośrodkował z lewego skrzydła, a Krajewski źle wypiąstkował piłkę – do Maka, który dograł do Radosława Majewskiego. A „Maja” huknął do siatki na 0:1.
Gol wyraźnie rozluźnił gości, którzy od tego momentu przeprowadzili kilka efektownych akcji. Efektownych, ale tylko do pola karnego, bo brakowało wykończenia. Zdominowali jednak przeciwnika i nie schodzili z połowy Lublinianki. W 69 minucie Peszko dogrywał z prawej strony do Majewskiego, który miał piłkę na 11 metrze, a przed sobą tylko Krajewskiego. Górą w tym pojedynku był jednak bramkarz ekipy z Lublina.
W 75 minucie na trybunach Areny słychać było jęk zawodu, bo po centrze z rzutu rożnego z pierwszej piłki uderzał Chodziutko jednak za lekko i obrońca zdołał wybić futbolówkę sprzed linii. To była jednak pierwsza, naprawdę dobra okazja gospodarzy w drugiej części spotkania.
Niedługo później Tomasz Brzyski posłał podanie w szesnastkę, a z ostrego kąta akcję celnym strzałem zakończył Majewski. Bramkarz Wieczystej był jednak na posterunku. Klub z Wieniaw w końcówce wyraźnie przejął jednak inicjatywę. W 79 minucie był kolejny korner i znowu Chodziutko mógł wpisać się na listę strzelców, bo strzelał z „główki” z najbliżej odległości. Ponownie jednak nie trafił.
Swoich okazji nie wykorzystali miejscowi, a w 84 minucie skuteczniejsi byli piłkarze z Krakowa. Akcję pod polem karnym rozegrali: Mak – Maciej Jankowski i Maksymilian Hebel. Ten ostatni obrócił się z futbolówką tuż przed bramką i uderzył do siatki na 0:2 ustalając przy okazji wynik spotkania.
Lublinianka Lublin – Wieczysta Kraków 0:2 (0:0)
Bramka: Majewski (48), Hebel (84).
Lublinianka: Krajewski – Michota (88 Flis), Chodziutko, Futa (88 Malec), Świech, Brzyski, Tymosiak (79 Miśkiewicz), Rak (79 Baran), Makowski (68 Janaszek), Majewski (80 Hebel), Paluch.
Wieczysta: Plewka – Klimczak (65 Kumah), Augustyn, Bujak, Favorov (9 Frańczak), Pietras (46 Gamrot), Moulin, Majewski, Mak, Peszko, Bąk (46 Jankowski).
Żółte kartki: Michota – Frańczak, Moulin, Augustyn.
Sędziował: Rafał Szydełko (Rzeszów). Widzów: 2420.