Łuków nie zwiększy liczby koncesji na sprzedaż wysokoprocentowego alkoholu. Pomysłu Mateusza Popławskiego (Razem Ponad Podziałami) nie poparło większość radnych.
To przedsiębiorcy mieli zgłosić się do radnego z prośbą o zwiększenie limitu. Obecnie takich zezwoleń jest 22. Popławski w projekcie uchwały proponował, aby zwiększyć liczbę do 40 zezwoleń.
– Dzięki temu żaden przedsiębiorca nie miałby problemu z uzyskaniem koncesji – tłumaczy autor projektu.
– W ubiegłym roku Sejm dokonał zmian w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, która nakazuje samorządom rozproszenie punktów z alkoholem. To spowoduje, że nie wszyscy uzyskają koncesję – zaznacza Popławski.
Poza tym, radny podaje, że gmina Łuków ma 40 koncesji na taką sprzedaż, a miasto Międzyrzec Podlaski 50. – Liczba koncesji nie wpływa na spożycie, tu raczej chodzi o liczbę mieszkańców – zauważa Popławski.
Jego zdaniem, restrykcyjne prawo nie rozwiązuje problemów alkoholowych. – Tam gdzie jest mało punktów, kwitnie szara strefa. Raczej trzeba zmienić kulturę picia – dodaje.
Tymczasem, radna Ewa Rybicka – Sicińska (PiS) obawia się, że zwiększenie dostępności alkoholu źle wpłynie na młodzież. – O tę część populacji nam najbardziej chodzi. Oczywiście, musimy uczyć kultury picia, ale z uporem maniaka jako komisja zdrowia będziemy twierdzić, że obecna liczba punktów z alkoholem jest wystarczająca. Kto chce dotrzeć do alkoholu, na pewno do niego dotrze – przekonuje radna.
Z kolei, radny Popławski uważa, że w Łukowie problem spożycia alkoholu jest taki sam jak w innych miastach i szybko nie zniknie, niezależnie od liczby koncesji. – Na jednej z komisji nauczyciel z liceum powiedział, że wszyscy uczniowie na studniówce byli pijani. To jest smutne – stwierdza radny. – Nasze szkoły nie chcą realizować programów które proponuje im komisja rozwiązywania problemów alkoholowych – odpowiada radny Leonard Baranowski (PiS).
Zdaniem wiceprzewodniczącego rady Przemysława Suchodolskiego (PiS) zwiększenie koncesji jest sprzeczne z miejskim program profilaktyki. – Kilka lat temu w naszym mieście były prowadzone badania, z których wynika, że łatwo u nas dostać alkohol i narkotyki – przypomina Suchodolski.
Natomiast radny Ryszard Smolarz (KW Przymierze dla Ziemi Łukowskiej) obawia się o szarą strefę. – Jestem prezesem ogródków działkowych i był taki okres, że jeden działkowiec sprzedawał alkohol na kieliszki. Za jeden brał 2 zł. To był ten słynny "Royal". Ten pan już nie żyje i te osoby które to piły też – zaznacza Smolarz. – Im mniej punktów, tym szara strefa będzie kwitła bardziej. Obawiam się że to się odbije na zdrowiu mieszkańców – dodaje radny.
Ostatecznie, 11 radnych zagłosowało przeciw zwiększeniu limitu, 7 poparło pomysł , a jeden wstrzymał się od głosu.
– Fakty są takie, że niektórzy będą musieli zamknąć sklepy, które prowadzą od pokoleń. Przecież nie proponowałem, aby każdy musiał pić wódkę – stwierdził na koniec autor projektu uchwały.
Łukowscy radni w 2018 roku również przymierzali się do tego, aby zwiększyć limit, ale ostatecznie projekt uchwały został wycofany ze względów formalno –prawnych.