Zalane sprzęty i meble. A kasetony sufitowe do wymiany. To bilans przeciekającego dachu w miejskim żłobku. Okazuje się, że skala zalania, do którego doszło na początku lipca jest znacznie poważniejsza, niż sądzono. Straty szacuje rzeczoznawca.
Po intensywnych opadach deszczu żłobek zalało, a maluchy musiały przenieść do pobliskiego przedszkola. Tymczasem, nowy budynek otwarto w lutym. Sprawą zainteresowali się miejscy radni, Robert Dołęga (PiS) oraz Leonard Baranowski (PiS), którzy w piśmie do burmistrza zwracają uwagę, że żłobek wybudowano w kilka miesięcy.
– Kto poniesie koszty remontu zalanych pomieszczeń – dopytują radni.
Dopiero teraz wychodzi na jaw, że już wcześniej dochodziło do przecieków dachu. Woda kapała na podłogę, a sufitowe kasetony były zamoknięte, o czym władze miasta informowała dyrektor placówki Dorota Jońska. W maju przedstawiciel firmy wykonawczej Teneo zapewniał, że dekarze uszczelnili już dach i problem nie powinien się pojawiać. Jednak już w czerwcu ponownie doszło do przecieków z apogeum na początku lipca.
– Skutkiem było zalanie większości pomieszczeń. Ilość zgromadzonej wody dochodziła do 2 centymetrów – odpowiada radnym burmistrz Piotr Płudowski. Nawet po ustaniu opadów, woda przesączała się przez strop. – Zalane zostały sprzęty wyposażenia budynku, m.in. meble, zabawki, dywany, fotele oraz sprzęt audio – wymienia Płudowski. W jego ocenie, kasetony sufitowe nie nadają się już do użytku.
Odbyły się już przeglądy gwarancyjne z udziałem wykonawcy i inspektora nadzoru. – Komisja stwierdziła, że bezpośrednią przyczyną zalania obiektu było spiętrzenie się wody na dachu i przedostanie się jej pod pokrycie – tłumaczy burmistrz. Z kolei, do spiętrzenia miało dojść wskutek niewystarczającej przepustowości filtra w studzience osadnikowej. Firma Teneo ma wykonać dodatkowe uszczelniania drobnych przecieków.
Na tym nie koniec. Komisja stwierdziła, że już w projekcie budowlanym obiektu były pewne uchybienia. – Polegają na braku zastosowania tzw. przelewów awaryjnych odprowadzających ewentualny nadmiar wody z dachu – precyzuje Płudowski. Projektanci żłobka odmówili jednak podpisania protokołu z tego przeglądu. Najpierw chcą skonsultować to z prawnikiem.
Dokładną wartość strat ma oszacować rzeczoznawca ubezpieczeniowy. Do tej pory miasto wydało ponad 1 tys. zł na osuszanie stropu i ścian. Samorząd zapewnia, że wady projektowe dachu zostaną naprawione i pokryte przez "winnego".
Ten pierwszy miejski żłobek otwarto w lutym. Miejsce znalazło tu 48 podopiecznych. Parterowy budynek ma dwie sale. W sumie to ok. 230 mkw. powierzchni. Budowa kosztowała 2,1 mln zł, z czego ponad połowa to rządowe dofinansowanie z programu "Maluch Plus".