Mężczyzna przyznał się, że zabrał BMW swojej klientki na „przejażdżkę”. Tyle że w środku nocy rozbił auto.
W sobotę około godziny 2:30 policjanci z Łukowa otrzymali sygnał, że w miejscowości Siedliska doszło do dachowania osobowego BMW.
– Jak wynikało z wezwania, z pojazdu wysiadł młody mężczyzna, który po chwili oddalił się z miejsca zdarzenia – informuje policja.
Na miejscu patrol faktycznie zobaczył rozbite auto. Ze wstępnych oględzin wynika, że pojazd zjechał na chodnik, uderzył w drzewo, dachował zatrzymując się w na poboczu. – Siła kolizji musiała być bardzo duża, ponieważ silnik od tego auta został wyrwany i wylądował po drugiej stronie drogi... na boisku pobliskiej szkoły - przy okazji uszkadzając jej ogrodzenie – opisuje policja,
Nie tylko nadwozie było uszkodzone, bo w BMW zostały urwane koła.
Policjanci zaczęli szukać właściciela samochodu po numerach rejestracyjnych, ale szybko okazało się, że tablice pochodzą z alfa romeo. Mimo to udało się namierzyć właścicielkę BMW.
– Nie trzeba ukrywać, że kobieta nie była zachwycona tym co usłyszała o swoim samochodzie od policjantów. Jak się okazało dwa tygodnie temu odstawiła pojazd do jednego z warsztatów znajdujących się na terenie gminy Wojcieszków. Policjanci dotarli do mechanika, którym okazał się 25-letni mieszkaniec tej gminy. Mężczyzna był zaskoczony wizytą policjantów – opisuje policja i dodaje: – Zapewne skuszony mocą powyżej 400 koni mechanicznych powierzonego mu pojazdu, przyznał się do tego, że zabrał BMW swojej klientki na „przejażdżkę”.
Tablice rejestracyjne z alfa romeo pochodziły z innego samochodu, który remontował mężczyzna.
– Mechanik - rajdowiec wkrótce odpowie przed sądem za krótkotrwałe użycie pojazdu i wyrządzenie szkód na kwotę 25 tys. złotych. Będzie musiał zwrócić koszty uszkodzonego auta – informuje policja.