Są młodzi i wykształceni. Często bardzo bogaci. Na co dzień to przykładni mężowie i żony. Ojcowie i matki. Szanowani przez sąsiadów. Nikt nie wie, co robią nocami. Orgie seksualne, w których biorą udział, miały być pilnie strzeżoną tajemnicą
Na początku możesz tylko patrzeć
- Podobam się kobietom. Nie pożałujesz - przekonuje mnie. W spotkaniach uczestniczy jego trzech dobrych kolegów. Dziewczyn szukają przez Internet. Spotkania odbywają się raz w tygodniu, w niedzielę, o godz. 19. W prywatnym domu z basenem i sauną w Konopnicy. - Ale nie martw się. Jest transport i kolacja. Nic cię to nie kosztuje, bo właściciel jest zamożny - namawia Piotr. - Zobaczysz, fajni ludzie - higiena, kultura, pełna dyskrecja. Możesz na początku patrzeć, jeśli nie chcesz się przyłączyć.
Pytamy ludzi z Konopnicy. - Skoro jest to możliwe w Nowym Jorku, Warszawie, to w Konopnicy też - uważa mieszkaniec tej gminy (imię i nazwisko znane redakcji). - Ul. Raszyńska to taki lubelski Manhattan - tam może się to dziać. Tam jest dużo domów i mieszkają zamożni ludzie.
- Ja po prywatnych domach nie chodzę - mówi Hieronim Gołofit, wójt gminy Konopnica. - Parę lat temu coś się słyszało w gminie o orgiach. Nawet ksiądz o tym mówił. Rok temu mieliśmy tirówki. Teraz chyba jest spokój. Ale ja mogę nie wiedzieć wszystkiego.
Ksiądz zawsze dzwoni dwa razy
Spotykają się od pół roku. Kiedyś umówili się po południu. Smaczny obiad, świetne wino. Zasłonili okna, zapalili świece, wyłączyli telefony i włączyli wolną muzykę. Nastrój był wspaniały. Zaczęli się kochać, na początku każdy ze swoim partnerem. Nagle usłyszeli dwa szybkie dzwonki do drzwi. Pełne zaskoczenie. - Wyskoczyłem z łóżka, jak mnie Bóg stworzył. Kiedy wyjrzałem przez wizjer i zobaczyłem księdza, mało nie zemdlałem - wspomina Andrzej. - Rzadko chodzimy do kościoła i nie wiedzieliśmy, że akurat chodzi po kolędzie. Poczekaliśmy chwilę aż sobie poszedł i wróciliśmy do harców.
Wolna amerykanka
Spotkania odbywają się dwa razy w miesiącu. Dla nowych uczestników mają specjalny rytuał.
- Nowa pani zostaje przygotowana przez bywalczynie w osobnym pokoju i potem wyprowadzona na "scenę” orgii. Ma zawiązane szarfą oczy. Dwóch lub trzech wylosowanych panów "zajmuje się” nią przy wszystkich obecnych osobach - mówi Kamil.
Mąż na wszystko patrzy i nie może dotknąć żony. Potem obecne na orgii kobiety zajmują się jej mężem. - Ale jest warunek. Musisz z każdym z mężczyzn uprawiać seks - mówi. - A potem to już "wolna amerykanka”, z kim chcesz i jak chcesz.
Uczestnicy seksu grupowego mają od 27 do 40 lat. Muszą mieć wyższe wykształcenie. - Byle kogo nie przyjmujemy - twierdzi Kamil. - Musimy zachować dyskrecję. Na zewnątrz się nie znamy. Ale różnie jest - parę osób się wycofało. Dlaczego? Albo on, albo ona nie wytrzymali. Pierwszy raz jest czasem trudny. Ale właściciele lubelskich hoteli milczą. Nie chcą nawet rozmawiać na ten temat.
Gwiazda wieczoru
Raz w tygodniu w willi jego znajomego spotyka się 15-30 osób. - Jak jest komplet to "zajęcia” odbywają się w podgrupach - mówi Mariusz. - Są trzy podgrupy - w saunie, na parkiecie, w saloniku.
Nie ma ograniczeń wiekowych, chociaż wymagania są wysokie. - Ale wiesz, u nas są artyści, znane osoby - mówi. - Zależy nam na dyskrecji. Spotkania są bardzo profesjonalne, nikt nikogo do niczego nie zmusza.
- A może chcesz być gwiazdą wieczoru? - proponuje mi. - Tańczysz na parkiecie z wynajętymi modelkami i wybierasz sobie facetów, którzy będą cię zabawiać.
Mariusz ma żonę. - Bardzo piękna kobieta - mówi. - Była dwa razy ze mną, ale miała za duże powodzenie i opory moralne. Teraz nie mówię jej gdzie chodzę, ale pewnie się czasami domyśla.
Zamiast klasówki
- W mieszkaniu kolegi - dodaje Kasia. - Kiedyś na schodach spotkaliśmy jego sąsiadów. Zapytali z ciekawości, dlaczego nas tak dużo. Kolega odpowiedział, że mamy trudną klasówkę i idziemy się uczyć.
Ola, studentka UMCS, pracuje w zakładzie fotograficznym. W orgii uczestniczyła cztery razy. Zawsze w domku kolegi na Pojezierzu Łęczyńsko - Włodawskim. Dlaczego to robi? - Chciałam spróbować czegoś innego niż zwykły seks - tłumaczy. Nie dla wszystkich jednak takie przygody kończą się dobrze. - Wzięłam kiedyś udział w takim spotkaniu i do dziś mam niesmak - mówi Ania, studentka KUL. - To było okropne. Śni mi się po nocach niczym najgorszy koszmar. Ale zrobiłam to dla mojego chłopaka. Zerwałam z nim później, bo nie mogłam na niego patrzeć.
Będziemy wyklęci
Wewnątrz było tak jak na balu. Eleganckie stroje. Muzyka. - Strasznie się wstydziłam - mówi Agnieszka. - Przed spotkaniem nie mogła spać. Bała się, że mimo przebrania ktoś ją rozpozna. Piotr zniósł to lepiej. - Chciałem zobaczyć, jak to jest - mówi.
Na balu z godziny na godzinę atmosfera stawała się lżejsza. Pary zaczynają się całować. A niektórzy kochać. Na oczach wszystkich. - Nikt się nie krępował. Staliśmy jak wryci pod ścianą i to obserwowaliśmy. Nagle mój mąż zaczął mnie dotykać, a później kochać - opowiada Agnieszka.
Tej nocy nie odważyli się na seks z obcymi. Poczekali do następnego spotkania. Mija rok od czasu, kiedy zaczęli kochać się już ze wszystkimi uczestnikami orgii. Zgodnie przyznają, że najważniejsza jest dyskrecja. - Jeśli się dowie o tym nasza rodzina, będziemy wyklęci - mówi Piotr. Twierdzą, że jeszcze trochę się pobawią, a później wrócą do własnej alkowy.