Słyszy się jakoby chłopstwo polskie było niewykształcone… Toż to po prostu potwarz! Wszak nie można wszystkich sądzić po posłach Samoobrony. W ostatnich dniach można nawet domniemywać, że mieszkańcy wsi, jeśli nawet nie znają języka łacińskiego, to mogliby zacytować niejedną starożytną sentencję. Zwłaszcza z czasów, gdy Imperium Rzymskie chyliło się ku upadkowi, zżerane korupcją i nieudolnością władców. Timeo Danaos et dona ferentes – mawiali starożytni Rzymianie, co na się na polski przekłada mniej więcej tak, że boimy się Greków, nawet gdy przynoszą dary. I chłopi zdają się to powtarzać.
Słowa te, wcześniej jeszcze wypowiedzieć miał trojański kapłan Laokoon, gdy greccy żołnierze odstąpili od legendarnej Troi, zostawiając pod jej bramą drewnianego konia. Gdyby ktoś nie wiedział co było dalej – może poczytać Homera lub pójść do kina, aby przekonać się, że wcale nie był to żaden fajny prezencik. I pamiętać przy tym należy, że modny ostatnio film „Troja” nie jest, wbrew obiegowym opiniom, reklamówką wakacyjnych atrakcji Turcji. To lekcja historii i polityki.
Nasi rolnicy zdają się przekonywać, że taką lekcje to oni mają już opanowaną. Ileż to było krzyku o unijne dopłaty. A teraz co? Ano – nic. Nikomu się po nie nie spieszy. Chociaż zespoły folklorystyczne śpiewają: „tańcuj, kiedy grają i bierz, kiedy dają”, a Kościół grzmi z ambon, że to grzech, gdy rolnik nie starał się o należne mu dopłaty. Nawet telewizja dostała trochę grosza na reklamówki dopłat. Wprawdzie reklamówki te są równie interesujące, jak promocja kandydatów do europarlamentu, ale nie jest to główny powód, że wieś nie pcha się po eurołaskawiznę. No i kto może chłopów przekonać, żeby nie bać się unii, gdy przynosi dary?
Przez wieki całe starali się zachować jako taką godność, powtarzając przy każdej okazji: możem i dziad, ale honorowy. A jałmużnę honorowo jest dawać – brać już trochę mniej. I nie ma nikogo, kto przekonałby chłopów, że jest inaczej. Taka to choroba polskiej demokracji, ster władzy dzierżą kumple i kolesie, a autorytetów brak. Prawo stanowią ci, którzy poznali je wzywani przed sędziowskie trybunały. I nawet się nie wstydzą, że zarzuca się im niegodne zachowanie. Przeciwnie, poseł Lepper wzywa prezydenta Kwaśniewskiego do skruchy za propozycje, które Rywin składał Michnikowi.
Tym się teraz zajmują polskie VIP-y. A chłopy tylko patrzą i oczom nie wierzą. I najwyraźniej nie wierzą też w żadne imperialne obietnice. Bo i komu można wierzyć?