Na treningach i zawodach wylewają litry potu, ale srebrne medalistki Drużynowych Mistrzostw Polski w Ciężarach to normalne dziewczyny: ładne, zgrabne i wesołe
Srebro przez kontuzje
Miesiąc temu razem z koleżankami wywalczyła tytuł drużynowego wicemistrza kraju kobiet w podnoszeniu ciężarów. Hrubieszowianki mogą mówić jednak o pechu, bo ich liderki, czyli Ewa Mizdal i Joanna Łochowska, przystąpiły do zawodów nie w pełni sił, po wyleczeniu kontuzji.
– Ewa uzyskała w dwuboju 195 kg, a jej rekord życiowy wynosi 221 kg. Do wygrania i zajęcia pierwszego miejsca wystarczyło zaliczyć zaledwie 213 kg w dwuboju – relacjonował trener Leszek Tarnawski.
– Pamiętajmy, że nasza zawodniczka przystąpiła do walki na pomoście po miesięcznej przerwie. Dlatego srebrny medal cieszy, bo i tak jest naszym największym sukcesem w historii klubu. A trzeba pamiętać, że wcześniej wygraliśmy drużynowo ogólnopolskie igrzyska LZS i odnieśliśmy spektakularny sukces w sporcie młodzieżowym. Zdobywając 236 punktów, nasza sekcja zajęła pierwsze miejsce w kraju! Władze miasta i powiatu fundują nagrody i stypendia dla naszych najlepszych zawodników.
Normalne dziewczyny
Dziewczyny dbają o formę także poza siłownią. – Pomagałam tacie nosić worki z fasolą – śmieje się filigranowa Dorota Chudzik. – Mamie też pomagam, na przykład szafę przestawić.
Nie tylko ona pomaga. – Jak wracam z rodziną z zakupów, to przeważnie ja siatki niosę – przyznaje Ewelina.
Sylwia Lalik startuje w tej samej wadze, co Dorota. Ładna, drobna brunetka. Mieszka w podhrubieszowskim Masłomęczu. – Wszyscy u nas wiedzą, że z sukcesami trenuję ciężary – opowiada Sylwia. – Często pytają o zawody, trzymają kciuki, gratulują.
Sylwia i Ewelina mają chłopaków, Dorota czeka na swoją miłość. Wymoczki nie mają jednak szans. Facet ma być męski. – Powinien być wyższy, dobrze zbudowany i silny – zaznacza Dorota, która jest na pierwszym roku AWF w Białej Podlaskiej.
Dźwiganie kija
Dorota trafiła do ciężarów w trzeciej klasie gimnazjum. Przez koleżankę. Dzisiaj koleżanka już nie dźwiga ciężarów, a Dorota jak najbardziej i to z sukcesami.
Sylwia i Ewelina pierwszy raz pojawiły się na siłowni, gdy rozpoczęły naukę w hrubieszowskim Zespole Szkół nr 1 przy ul. Zamojskiej. To kuźnia talentów. – Byłam drobniutka, malutka, ale trener powiedział, że ciężary są również dla takich dziewczyn jak ja – wspomina Sylwia.
Zaczynały od kija od... szczotki. – Tak, tak, przy takim "przyrządzie” uczyłyśmy się techniki, później otrzymałyśmy sztangę, na którą z czasem dokładało się więcej i więcej – opowiada Ewelina.
Mama jej odradzała, ale Ewelina postawiła na swoim. – U mnie też mama mówiła, że to nie jest sport dla dziewcząt, ale przekonałam ją do tej dyscypliny – dodaje Dorota.
Lubią poimprezować, ale bez przesady. – Najlepiej czujemy się w swoim gronie – opowiadają. – Dobrze jest posiedzieć, porozmawiać, wypić piwo, pośmiać się i powygłupiać. Jesteśmy jak rodzina.
Sylwestra chciałyby spędzić razem, czyli z kolegami i koleżankami z sekcji.
Ćwiczą codziennie, a przed zawodami treningi odbywają się dwa razy dziennie. – Nie zamieniłabym ciężarów na żaden inny sport – mówi Ewelina.