Możemy przypuszczać, że przybysz od razu oczarował lubelską elitę. Równie wielkie musiało być zawstydzenie mieszczan, kiedy dowiedzieli się, kim w rzeczywistości okazał się Loritz.
Raczej do klinik niż popisów
Po Lublinie szybko rozeszły się wieści, że utytułowany gość da niezwykłe pokazy w teatrze miejskim. „Gazeta Lubelska” anonsowała „zupełnie nowy i wielce zajmujący program”. Dziennikarze wcale nie przesadzili. „Seans chirurgiczno-anatomiczny” okazał się wyjątkowo wciągający. „Seans ten zgromadził sporą garstkę żądnej wrażeń publiczności. Produkcye wykonywane przez p. Loritza budziły wśród publiczności, pomiędzy którą zauważyliśmy wielu lekarzy, żywe zainteresowanie” raportował dziennikarz „Gazety Lubelskiej”.