Kilka lat temu prezydent Kwaśniewski obdarował maturzystów pięknie wydaną Konstytucją RP. Ilu z nich ją przeczytało i wypożyczyło bliskim i znajomym – lepiej chyba nie pytać. Lepiej też nie pytać, ilu dorosłych obywateli zadało sobie trud zapoznania się z konstytucją Unii Europejskiej.
Tymczasem jutro obudzimy się w nowej rzeczywistości. Po Chrzcie Polski i Unii Lubelskiej będzie to pewnie trzecia tak ważna data. Owszem, były i inne doniosłe wydarzenia w naszych dziejach, ale zwykle okupione „krwią i blizną”. Tym razem ceną są co najwyżej urażone ambicje części polityków.
Nas jednak ambicje polityków niewiele obchodzą. I cała polityka również. Gdyby było inaczej, społeczeństwo nie pozwoliłoby sobie na powierzanie władzy gabinetom osobliwości. W końcu jest demokracja i rządzić krajem, regionem i powiatem powinny wielkie osobowości. Tymczasem kogo mamy? Premiera akurat już nie mamy, bo ot tak, z dnia na dzień, w przełomowym momencie dziejów podał się do dymisji.
Przewodniczący sejmiku wojewódzkiego poszedł natomiast na urlop. Nie dlatego, że się spracował i chciał sobie do upadłego świętować 1 maja. Skądże znowu! Do upadłego woli bronić stołka, zamiast wziąć sobie do serca osławioną sentencję premiera, że mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Tośmy się już przynajmniej dowiedzieli, jaki to happy end obmyślili obydwaj panowie.
Ale i w lokalnych władzach osobliwości nie brakuje. Ot chociażby w Łęcznej stołek burmistrza najwyraźniej nabrał wagi równej stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak pamiętamy, w tym kraju, słynącym z wysokiej cywilizacji technicznej, trzeba było ręcznie policzyć głosy, aby ustalić, kto zasłużył na miejsce w Białym Domu.
W Łęcznej nie ma nic, co mogłoby chociaż z daleka przypominać Biały Dom. Niemniej o fotelik w skromnym budynku urzędu miasta toczy się równie ostra walka. Po co? Czy dlatego, żeby pokazać Europie, że Polak umie walczyć o swoje? A może to sposób na wyszydzenie demokratycznych wyborów? Niedługo zacznie się kolejne przedstawienie – wybory do europarlamentu. Ciekawe, czy znów staniemy się widownią demokratycznej farsy?