Zawalenie się zapory na zalewie, wyciek chloru ze stacji wodociągowej przy ul. Zemborzyckiej i pożar lasu Dąbrowa. To praktycznie największe niebezpieczeństwa czyhające na Lublin. Prezentujemy mapę potencjalnych zagrożeń, które mogą wystąpić w naszym mieście
Największe "pole rażenia” miałaby awaria w stacji wodociągowej przy ul. Zemborzyckiej, gdzie przechowywane są znaczne ilości chloru dodawanego do kranówki. W zasięgu jest znaczny obszar dzielnicy Dziesiąta.
– To właśnie chlor jest największym zagrożeniem – przyznaje Grzegorz Alinowski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta. – To gaz o działaniu duszącym i drażniącym, groźny dla życia i zdrowia ludzi. Na szczęście, bardzo szybko można go spłukać, stosując mgłę wodną.
Drugie pod względem wielkości koło narysowane jest wokół chłodni przy ul. Mełgiewskiej. Tu, podobnie jak w innych zakładach z urządzeniami chłodniczymi zgromadzony jest amoniak. Ale także tę substancję można w miarę szybko zneutralizować wodą.
Duże ilości chemikaliów znajdują się też w Indykpolu przy Turystycznej (amoniak, ale jest go coraz mniej), stacji pomp przy Piłsudskiego (chlor) czy hali Globus (posiada amoniak, ma przejść na freon).
Dalej są m.in. Biomed przy Głównej, stacje wodociągowe przy Wodnej i Janowskiej, zwijająca się drożdżownia przy ul. Kunickiego (kwas siarkowy) czy też posiadające kwas solny: Sipma przy Budowlanej, Stock Polska, czyli dawny Polmos przy Krochmalnej oraz Zakłady Przemysłu Ziemniaczanego przy ul. Betonowej.
Pod tym względem w Lublinie jest coraz bezpieczniej. Powód? Mamy coraz mniej dużych zakładów przemysłowych. Najdalej do groźnych kółek na mapie mają mieszkańcy Czubów, Węglina i Czechowa.
Do poważnych awarii dochodzi, na szczęście, bardzo rzadko. Ostatnie większe zdarzenie miało miejsce w latach 90. w browarach przy Kunickiego, gdzie doszło do wycieku wewnątrz budynku, a straż przez cały dzień walczyła ze skutkami skażenia.
Zagrożenie może też do nas trafić z zewnątrz, ale w tym przypadku jedyne potencjalne zagrożenie dla Lublina stanowią tylko Zakłady Azotowe w Puławach, które mają olbrzymie ilości chemikaliów, zwłaszcza amoniaku. Ale żeby toksyczna chmura dotarła do Lublina, musiałoby dojść do naprawdę wielkiej awarii, a wiatr musiałby wiać mocno, jednostajnie i w określony sposób. – To zdecydowanie mniej prawdopodobne od szóstki w totolotka – zapewnia Alinowski.
Na mapie oznaczonych jest kilkanaście miejsc, gdzie zabudowaniom może zagrażać woda. To okolice os. Nałkowskich między Bystrzycą a ul. Romera, rejon meandrów koło Lubelskiego Klubu Jeździeckiego, okolice Wapiennej i Dzierżawnej, a także bardzo drażliwe okolice oczyszczalni ścieków na Hajdowie. Czerniejówka może być potencjalnie groźna dla okolic ul. Robotniczej oraz terenów przy ujściu do Bystrzycy. Na Czechówce takich miejsc jest kilka, ale na szczęście nie ma tam nic poza trawą.
Jednak najgorszą niespodziankę sprawiłaby nam awaria zapory na Zalewie Zemborzyckim. – Ale to wchodziłoby w grę praktycznie tylko w przypadku ataku terrorystycznego albo trzęsienia ziemi – uspokaja Alinowski. Scenariusz nie byłby wtedy zbyt wesoły. – Pod wodą znalazłaby się ul. Romera, ul. Koło, Wapienna z Dzierżawną, dzielnica Za Cukrownią, park Ludowy, stadionu Startu i MOSiR.