Gdyby Agnieszka Kotulanka żyła w przyjaźni ze Stockingerem, klanowa sława ustawiłaby ich na całe życie. Ale w życiu oboje
nie cierpią się serdecznie. Nieporozumienia zniweczyły szansę. Ale Kotulance pomoże Paweł Warzecki. Co zrobią inni?
Tuż przed tegorocznym Bożym Narodzeniem zobaczymy jubileuszowy, 1000 odcinek „Klanu”. Ma być ostatnim.
Tomasz Stockinger zostanie reżyserem
Serialowy doktor Paweł Lubicz od dawna nie kryje frustracji. Już miał nadzieję, że zestarzeje się razem ze swoim bohaterem, a tu taki numer? Koniec „Klanu”! Aktor ma prawo czuć się źle. Swego czasu dostał ofertę wystąpienia w „Na dobre i na złe”, ale producent „Klanu” odmówił mu zgody. Dodatkowym utrudnieniem były też stosunki z serialową żoną. Tajemnicą poliszynela jest, że Tomasz Stockinger i Agnieszka Kotulanka (na szczęście są świetnymi aktorami i nie przekłada się to na ekran), nie cierpią się nawzajem. Gdyby żyli w przyjaźni, „klanowa” sława ustawiłaby ich na całe życie. Wspólne reklamy, koncerty, imprezy – to dawało im ogromne pole do popisu. Niestety, nieporozumienia między nimi zniweczyły tę szansę. Tomasz Stockinger najprawdopodobniej zajmie się reżyserią teatralną. Będzie też jeździł na chałtury po całej Polsce. Na szczęście jest wszechstronny i głód mu nie grozi. Może śpiewać i tańczyć, bo świetnie to potrafi. Kolejna propozycja dla niego, to wydanie autobiografii z pikantnymi szczegółami na temat jego relacji z Agnieszką Kotulanką. Pójdzie jak świeże bułeczki.
Agnieszka Kotulanka uderzy w teatr
Opinia aktorki trudnej we współpracy będzie ciągnęła się za nią już do końca życia. Co z tego, że zdolna i lubiana przez widzów, skoro nie potrafi wyciągnąć z tego należytych wniosków? Niewątpliwie nie umiała podsycać swojej popularności. Nie chciała udzielać wywiadów, nawet gdy proponowano jej zapłatę. Pieniądze nie są dla niej najważniejsze. Na pewno jej zaletą jest więc brak pazerności. Żadnemu chyba aktorowi serialowemu nie przeszło koło nosa tyle kasy, co Agnieszce Kotulance. Ona sama swoje plany już teraz wiąże z teatrem. Oczywiście, załatwienie stałego angażu nie jest proste, tym bardziej że aktorka ma wielu wrogów. Na szczęście są i przyjaciele, jak Paweł Wawrzecki, który już teraz załatwił jej gościnne występy w swoim macierzystym Teatrze „Kwadrat” w Warszawie. Aktorka ma za sobą pierwszą premierę na tej scenie w sztuce „Ośle lata” Michaela Frayna. Kolegom aktorom to nie w smak, lecz wiadomo, że w „Kwadracie” od lat karty rozdaje Paweł Wawrzecki.
Małgorzata Ostrowska-Królikowska: Hetera albo seksbomba
Nie da się ukryć, że słodka jak cukiereczek Grażynka Lubicz „przykleiła się” do Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej. Ale z drugiej strony w tej aktorce tkwi wielki potencjał. Na dodatek prywatnie jest superbabką, co w tej branży ma kolosalne znaczenie. Niewykluczone, że w jakimś nowym serialu zostanie obsadzona na przekór Grażynce. Słowem, zagra jakąś wyjątkowo zołzowatą heterę. Mimo urodzenia czwórki dzieci, wciąż wygląda jak nastolatka. Z biegiem lat ma coraz więcej seksapilu, zatem z powodzeniem może również zagrać seksbombę.
Piotr Cyrwus: Na taksówkarza!
Jako Rysio Lubicz jest najczęściej przywoływaną i wyśmiewaną postacią z „Klanu”. Jego słynne i powtarzane z uporem maniaka „dzieci, umyjcie rączki” przeszło już do historii. Utalentowany aktor zbiera cięgi za swojego ciapowatego bohatera, który na każdym kroku daje robić się w konia. Zwłaszcza internauci dają mu popalić, tym bardziej że zagwarantowana anonimowość wyzwala w nich najgorsze instynkty. Piotr Cyrwus ma odskocznię od telenoweli w postaci angażu w Teatrze Starym w Krakowie. Po zakończeniu produkcji „Klanu” stanie się bardziej dyspozycyjny dla sceny. W razie czego może zostać taksówkarzem w Krakowie i robić na tym całkiem niezłe pieniądze. Ludzie do końca życia będą kojarzyć jego twarz z taksiarzem z „Klanu”.
Andrzej Grabarczyk: Założy restaurację
Serialowy Jerzy Chojnicki okazał się człowiekiem wielce przewidującym i nie zrezygnował z pracy w teatrze. Gdy skończy się „Klan”, Andrzej Grabarczyk będzie więc robił to samo, co wcześniej. Będzie miał tylko więcej czasu. Jego twarz jest również nierozerwalnie związana z serią reklam kulinarnych. Daje to aktorowi szerokie pole do popisu. Zawsze może założyć własną restaurację i czerpać profity ze swojej popularności. Tym bardziej że jest jednym z najbardziej lubianych aktorów i – co równie istotne – nie nastąpił przesyt jego osobą.
Jacek Borkowski: Pójdzie w estradę
Grany przez Jacka Borkowskiego psychoterapeuta Piotr Rafalski w ostatnich latach pojawiał się w „Klanie” niezbyt często, co aktorowi wyszło tylko na dobre. Jako jeden z niewielu z „klanowej” rodziny (o ile nie jedyny!) pojawiał się także w innych produkcjach. W „dwójkowym” serialu „Gorący temat” zagrał nawet główną rolę! Wystąpił również w „Twarzach i maskach”, „Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście” i „Kryminalnych”. Prowadził też program motoryzacyjny. Cały czas udziela się na scenie, a także jako konferansjer. Świetnie tańczy i śpiewa, bardzo podoba się kobietom. Jego wszechstronność, niezależność i znajomość realiów rynkowych sprawia, że nigdy nie zginie. Największe szanse ma na estradzie.
Zygmunt Kęstowicz: Będzie dawał szansę
Komu jak komu, ale temu wspaniałemu aktorowi i cudownemu człowiekowi żadna łatka na pewno nie grozi. Zygmunt Kęstowicz jest przez wszystkich uwielbiany i szanowany, i żadna siła tego nie zmieni. W jego dorobku – oprócz „Klanu” – jest mnóstwo mocnych pozycji, jak legendarne słuchowisko „W Jezioranach” czy programy „Piątek z Pankracym” i „Pora na Telesfora”. Aktor na pewno będzie pojawiał się gościnnie w charakterze gwiazdy w nowych produkcjach. Poza tym nadal będzie udzielał się w Fundacji „Dać szansę”. Gdy w 1987 roku dostał nagrodę przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji w wysokości 100 tys. zł, całość przeznaczył na uruchomienie tejże fundacji. Dzieci specjalnej troski często zwracają się do niego „dziadku”. Aktor twierdzi, że ma 1500 wnuków, o których nigdy nie zapomina.