Plany antyniemieckiego powstania przygotowywane przez rząd polski w Londynie pod koniec 1943 r. przyjęły ostateczny kształt znany jako plan "Burza”.
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Zgodnie z nim siły Polskiego Państwa Podziemnego miały: "wobec wkraczającej
na ziemie polskie regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza”.
W połowie lipca 1944 r. komendant okręgu AK płk Kazimierz Tumidajski, ps. "Marcin”, podczas odprawy w sprawie "Burzy” zdecydował o użyciu wszystkich sił zbrojnych okręgu. Wykonując plany "Burzy” inspektor rejonowy Inspektoratu Lublin płk Edward Jasiński, ps. "Nurt”, nakazał koncentrację 8 Pułku Piechoty w Nowym Dworze koło Lubartowa. Większość uczestników konspiracyjnych szkół podchorążych udało się do wyznaczonych oddziałów partyzanckich.
Akcja zaczepna
22 lipca ok. godz. 13.30 - widząc zbierających się do wymarszu z Lubartowa Niemców - miejscowe oddziały AK pod dowództwem por. Józefa Jurałomskiego ,,Jura” i ppor. Jana Majerskiego ,,Anastazego” podjęły akcję zaczepną. Wysłano jednocześnie do dowódcy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (która w czerwcu przeprawiła się przez Bug w okolicy Firleja) gońca z prośbą o wsparcie. Dowódca 27 WDP, płk Jan Kotowicz ,,Twardy”, rozkazał batalionowi por. Kazimierza Fuhrmana ,,Bartka” i kompanii por. Lucjana Słowińskiego ,,Burasa” uderzyć na miasto, a batalionowi kpt. Jerzego Fijałki ,,Sokoła” przejść do Kamionki celem zamknięcia Niemcom drogi odwrotu. W godzinach wieczornych, tuż po przybyciu do Kamionki, batalion ,,Sokoła” stoczył bitwę z kolumną niemiecką, w wyniku której wziął do niewoli licznych jeńców i sporo ekwipunku. A w oswobodzonym Lubartowie powstała szansa ujawnienia Miejskiej i Powiatowej Delegatur Rządu.
Drobne potyczki
Tymczasem w garnizonie lubelskim na wieść o wyzwoleniu Lubartowa ok. godz. 16.00, oddziały miejskie otrzymały rozkaz opanowania ważnych strategicznie obiektów. Pierwszy wszedł do akcji pluton ppor. Franciszka Filipiaka ,,Merkurego”, który wysadził most drogowy na szosie warszawskiej pod miejscowością Sławin. Zablokowana została tym samym zachodnia, najkrótsza, droga odwrotu Niemców z Lublina. W mieście Niemcy posiadali dwa baony piechoty z jedną baterią artylerii lekkiej i jedną kompanię czołgów. Siły te nie wystarczały do obsadzenia zewnętrznej linii obronnej.
Obsadzili oni jedynie niektóre gmachy w centrum miasta i ważne punkty na obrzeżach (elektrownia, gazownia itp.). Nie było tu spektakularnych akcji, jak choćby w czasie walk o Wilno czy też heroicznych dni powstania warszawskiego. Były to drobne potyczki, które jednak przynosiły straty w poległych i rannych.
Walki uliczne
Jak wspomina kpr. podchor. Mirosław Piasecki, ps. "Bimbek”, jego drużyna wraz z drużyną kpr. podchor. Ryszarda Kwietniewskiego, ps. "Mir”, otrzymała rozkaz od kapitana Bolesława Kapicy, ps. "Bolesław” opanowania Domu Strażaka przy ul. Strażackiej. Niemcy nie stawiali oporu, lecz wycofali się w kierunku Rur Jezuickich. W opuszczonym budynku oraz na pozostawionych taborach w ręce akowców dostała się spora ilość broni i ekwipunku wojskowego. Kiedy żołnierze polscy ruszyli za uciekającymi Niemcami, natknęli się na powracające do Lublina od strony Starego Lasu nowe oddziały niemieckie w szyku bojowym. Podczas starcia padł raniony śmiertelnie "Mir”. Pozostali żołnierze AK wycofali się aż poza ul. Lipową.
Tutaj w Śródmieściu wzięli jeszcze udział w wypieraniu Niemców z pojedynczych budynków. Żołnierze z drużyny kpr. podch. Wiktora Danielewicza ,,Oriona” obrzucili granatami Niemców w zabudowaniach Soldaten Heim przy stadionie WKS.
Uderzenie
Najsilniejsze uderzenie wykonały jednak plutony z dzielnic Piaski i Dziesiąta, które zaatakowały i zajęły cukrownię, gazownię i elektrownię oraz dworzec kolejowy. Na dworcu przy pomocy kolejarzy zniszczono urządzenie do zrywania torów i unieruchomiono kilka lokomotyw.
W nocy z 22 na 23 lipca rozpoczął się sowiecki atak pancerny na Lublin. Uderzenie wzdłuż ul. Lubartowskiej wyszło na Rynek Starego Miasta i ul. Królewską oraz Krakowskie Przedmieście i zakończyło się, po kilku pojedynkach artyleryjskich, wycofaniem sił sowieckich.
Załamujący się atak czołgów sowieckich został wsparty przez miejscowe oddziały AK dowodzone przez Stanisława Świtka, ps. "Walery”, które związały walką m.in. obsługę dział w okolicy wieży ciśnień na ul. Narutowicza. Dzięki temu następne uderzenie pancerne Sowietów rankiem 24 lipca przyniosło sukces i większa część miasta została wyzwolona. Wypieranie Niemców z zajmowanych przez nich budynków trwało jeszcze następnego dnia, lecz nie miało już większego znaczenia dla całości walk o miasto.
Gospodarze witają
Garnizon lubelski wystawił przy ważniejszych gmachach użyteczności publicznej i zakładach miejskich posterunki Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa. 25 lipca zebrała się Okręgowa Delegatura Rządu, rozpoczynając jawną działalność w mieście, o czym donosiły rozplakatowane obwieszczenia urzędowe. Tego dnia AK ujawniła komendę miasta na czele z kpt. Stefanem Dębickim ,,Kmicicem”, z siedzibą przy ul. Górnej 4. Dla podkreślenia polskości miasta wywieszone zostały flagi narodowe, a władze cywilne i wojskowe przygotowały się, by ,,powitać sowietów jako gospodarze terenu”.
Delegatura Okręgowa wyznaczyła na stanowisko tymczasowego wiceprezydenta miasta Mariana Chojnowskiego, który miał pełnić obowiązki prezydenta do czasu przybycia do Lublina wyznaczonego wcześniej na to stanowisko Romana Ślaskiego. W ciągu dwu następnych dni delegatura uruchomiła wydziały wojewódzkie, a także zorganizowała pracę Zarządu Miejskiego. M.in. dzięki pracy delegatury od pierwszego dnia po ucieczce Niemców w Lublinie był gaz i prąd. Dla większości mieszkańców miasta delegatura była legalną władzą, ujawnioną po kilkuletniej działalności konspiracyjnej. Jednak przybyli do Lublina oficerowie LWP i dowódcy oddziałów AL postanowili zlikwidować legalne organa Polski Podziemnej.
Złożenie broni
Początkowo Sowieci zachowywali pozorną neutralność, o czym może świadczyć fakt, że próbie przejęcia przez AL jednego z posterunków przeciwstawili się żołnierze tej formacji wsparci przez oddział sowiecki. Począwszy jednak od 26 lipca postawa ich była zupełnie inna. Wynikać to mogło z porozumienia podpisanego przez PKWN z rządem ZSRR, w którym Sowieci uznali samozwańczy komitet za legalny rząd Republiki Polskiej. 26 lipca 1944 r. PKWN utworzył w Lublinie własną komendę miasta. Sowiecki płk Kołpakczi wezwał płk.
Tumidajskiego "Marcina” i zażądał rozwiązania oddziałów Armii Krajowej. Ten, zdając sobie sprawę z beznadziejności zbrojnego oporu, polecił podległym sobie oddziałom złożyć broń, co nastąpiło wieczorem 28 lipca.
Druga okupacja
W nocy z 27 na 28 lipca oddziały sowieckie zajęły siedzibę delegatury. Została ona przeniesiona do gmachu przy ul. Chopina 7, gdzie pozostała do końca jawnej działalności w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. 3 sierpnia Delegat, komendant PKB i naczelnik wydziału bezpieczeństwa delegatury Józef Dolina ,,Zych” zostali aresztowani i 6 sierpnia z lotniska w Świdniku przewiezieni do ZSRS. Bezpośrednio po aresztowaniu Delegata, jego zastępca Aleksy Bień ,,Mirek”, ,,Witkowski” nakazał pracownikom delegatury zawiesić jawną działalność i przejść do konspiracji.
23 sierpnia ze stacji kolejowej Lublin-Tatary odszedł pierwszy transport kolejowy aresztowanych. Byli to głównie żołnierze lubelskiego okręgu AK przetrzymywani początkowo na III polu obozowym na Majdanku, a także żołnierze ochotniczo wstępujący do LWP. Tak to zaczęła się druga okupacja Lubelszczyzny.
dr Piotr Gawryszczak
specjalnie dla Dziennika Wschodniego