Zespół "Jarzębina” zawojował Brukselę. Hit pań z Kocudzy zabrzmiał w Parlamencie Europejskim podczas specjalnego turnieju piłkarskiego. Występ śpiewaczek przyciągnął więcej uwagi niż same rozgrywki. Już dziś będzie można je posłuchać podczas lubelskiej Nocy Kultury.
Ani chwili odpoczynku
Samo pojawienie się śpiewaczek z Kocudzy wzbudziło przed parlamentem spore zainteresowanie. Po występie, panie nie mogły opędzić się od fanów.
– To miłe, jak przychodzą ludzie, chcą robić sobie z nami zdjęcia, proszą o autografy – dodaje Krawiec. – Zwłaszcza że pochodzą z najróżniejszych krajów. Nie zawsze rozumiemy, co mówią, ale mimo to możemy się dogadać. Nawet, jak ktoś nie rozumie, to zaraz nuci "koko euro spoko”. Są uśmiechy, pozdrowienia, a przecież o to chodzi.
Od zwycięstwa w konkursie na polski hymn na Euro, Jarzębinki nie mają chwili odpoczynku. Niemal wszędzie, gdzie się pojawią, wzbudzają sensację.
– Zainteresowanie nam nie przeszkadza, podchodzimy do tego z przyjemnością. Tak, jak do muzyki – dodaje Krawiec. – Jak się czegoś nie kocha, to nie będzie wyników. Poza tym my jesteśmy twarde kobiety. Nie tak łatwo nas zmęczyć.
Prześwietlamy jak rentgen
Wygrana "Koko Euro spoko” podzieliła Polaków. Widać to zwłaszcza w interencie, gdzie mnożą się niewybredne opinie na temat hitu Jarzębiny.
– Byłyśmy świadome, że pojawią się różne opinie. Jeszcze się taki nie urodził, żeby każdemu dogodził. My się tym nie przejmujemy – zapewnia Krawiec.
– Czytamy tylko te dobre komentarze. Innych nie kodujemy w głowie – dodaje Beata Oleszek, członkini zespołu.
Śpiewaczki z Kocudzy przyznają jednak, że wraz z nagłą popularnością, wokół zespołu pojawił się krąg nowych przyjaciół. Nie wszyscy jednak mają dobre intencje. Niektórzy próbują wykorzystać rozpoznawalność Jarzębinek do własnych celów.
– Krąg znajomych się powiększył. Oczywiście, są podejrzani panowie, którzy krążą wokół nas – dodaje Krawiec. – My jesteśmy jednak opanowane, bardzo wyczulone. Kto tylko się pojawi, prześwietlamy go, jak rentgen.
Ostatnie dni Jarzębinek upłynęły m.in. pod znakiem medialnych kontrowersji wokół występu na Euro. Okazało się, że zespół nie wystąpi podczas meczu otwarcia.
– Nie mamy oficjalnego zaproszenia. Jak będzie, to dobrze, ale jak nie, to też nic się nie stanie – zapewnia Krawiec. – Może zrobił się mały skandal, ale to chyba dziennikarze wprowadzili nas w błąd. Mówili, że kto wygra, ten otwiera mecze reprezentacji. Tak zrozumiałyśmy. Teraz okazuje się ze jest inaczej, że piosenka pójdzie z taśmy. Czy nam żal? Fajnie byłoby wystąpić, ale się nie da, to trudno.
Występ Jarzębiny w Brukseli był jednym z głównych elementów Europejskiego Turnieju Piłkarskiego. Śpiewaczki zaprosiła europoseł Lena Kolarska-Bobińska. Dla pań z Kocudzy wtorkowy wyjazd był ważny nie tylko ze względu na rangę imprezy. Niektóre z artystek po raz pierwszy w życiu podróżowały samolotem. Lot zniosły jednak dzielnie i tuż po przybyciu były gotowe do próby przed Parlamentem Europejskim. Na miejscu Jarzębinki powitała organizatorka spotkania. Panie spotkały się również z Januszem Lewandowskim, unijnym komisarzem do spraw budżetu.
Dobre reakcje
Dzień później, w turnieju piłkarskim zagrali politycy i gwiazdy sportu.
– Wszyscy byli dla nas bardzo mili. Sympatycznie się z nimi rozmawiało. Do tej pory nie mieliśmy okazji spotkać się z takimi osobami, jak np. Jerzy Buzek – dodaje Krawiec. – Nasz występ wzbudził u nich bardzo dobre reakcje. To było szczere i spontaniczne.
Po występie Jarzębinki spędziły blisko godzinę na rozdawaniu autografów i pozowaniu do zdjęć. Później ruszyły zwiedzać miasto. Obejrzały najważniejsze zabytki Brukseli. Próbowały też belgijskiej kuchni. Podczas specjalnej kolacji z prof. Leną Kolarską- Bobińską nie obyło się bez śpiewów. Występ wzbudził sporą sensację wśród klientów restauracji przy Grand Place. Panie z Kocudzy zebrały gromkie brawa.
W czwartek Jarzębinki opuściły Brukselę. Nie mogą jednak liczyć na odpoczynek. Jeszcze dzisiaj mają nagrywać klip do swojego hitu.