Krowy mleczne w gospodarstwie Adriana Kałkusa z podlubelskiego Olszowca doją automaty. A gdy zwierzęta chcą się nieco zrelaksować, to masaż grzbietu wykonują specjalne czochradła. Urządzenia reagują na ruch.
Rzuca się w oczy już z drogi. Wyposażone jest w nowoczesne urządzenia i nowe budynki gospodarcze.
Już na drodze wita nas 9-letni brat pana Adriana – Mateusz i kolega chłopca. Po chwili pojawia się nasz bohater i jego rodzice.
– Do konkursu syna zgłosiła Spółdzielnia Mleczarska Krasnystaw. Przyznam, że na początku mieliśmy pewne obawy, czy to dobry pomysł – stwierdza Stanisław Kałkus, ojciec 23-letniego Adriana, który zajął pierwsze miejsce w naszym plebiscycie "Rolnik Roku 2013”.
– Zastanawialiśmy się, czy to ma sens, bo syn jest raczej mało rozpoznawany. Ludzie bardziej kojarzą z gospodarki jego tatę – przyznaje Halina Kałkus, mama Adriana. – Ale w końcu uznaliśmy, że warto próbować i się udało. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nasz syn wygrał.
Nowoczesna obora
W organizowanym po raz pierwszy przez naszą redakcję konkursie szukaliśmy rolników przedsiębiorczych, zaradnych, którzy nie boją się inwestować. Korzystają z funduszy unijnych. Zmieniają oblicze lubelskiej wsi. Takim rolnikiem jest właśnie Adrian Kałkus.
Młody rolnik specjalizuje się w produkcji mleka. Mężczyzna hoduje ok. 70 jałówek ras – czarno-białej i czerwono-białej. W ubiegłym roku rolnik sprzedał ok. 450 tys. litrów mleka. – Najbardziej wydajne są jałówki nr 13 i 51 – wskazuje bez wahania pan Adrian.
Mężczyzna cały czas inwestuje w swoje gospodarstwo i je unowocześnia, korzystając z unijnego wsparcia. W ub. roku wybudował oborę na ok. 140 sztuk bydła. Budynek jest wyposażony m.in. w dwa roboty udojowe. – Syn był jednym z pierwszych rolników w naszym województwie, który kupił takie urządzenia – chwali się ojciec rolnika.
Dojenie odbywa się dwa razy dziennie, m.in. o godz. 18. – Krowy już się do tych pór przyzwyczaiły. Same podchodzą pod urządzenie – tłumaczy matka Adriana.
– Jałówki mają tam lepszy pokarm. Takie "cukierki”, więc chętnie idą – precyzuje pan Adrian.
Roboty i krowy
Nowoczesnych urządzeń w gospodarstwie pana Adriana jest dużo więcej – np. czochradła. Urządzenie wyręcza w pracy hodowcę zwierząt, bo nie musi on już czyścić krów zgrzebłami i szczotkami. Do tego masażu krowy także potrafią ustawić się w kolejce.
– Są to specjalne szczotki, które się obracają. Urządzenie reaguje na ruch – opowiada młody rolnik. – Szczotki masują je po grzebiecie. Dzięki temu dba się o czystość zwierząt. Mogą się też zrelaksować.
Zwierzęta do nowoczesnych urządzeń w oborze są już przyzwyczajone. Kompletnie nie reagują jak tuż obok nich przejeżdża kolejny z zakupionych robotów – do czyszczenia rusztu.
– Ma on zaprogramowane dwie trasy – tłumaczy pan Adrian. – Pracuje co cztery godziny. Sam się uruchamia.
Jest także robot do podgarniania paszy. – Zachęca krowy do podejścia i jedzenia – dodaje młody rolnik.
Specjaliści przyznają, że rolnicy coraz częściej inwestują w podobne urządzenia, bo to ułatwia im pracę.
– Najczęściej są kupowane automaty udojowe – mówi Jerzy Wadowski z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – W naszym regionie nie jest ich jednak zbyt dużo. Może dziesięciu. Powód? Urządzenia są bardzo drogie. Ceny rozpoczynają się od kwoty pół miliona zł.
Jeden z 20
Adrian Kałkus był jednym z 20 kandydatów – gospodarzy lub małżeństw, które zajmują się rolnictwem – zgłoszonych do naszego plebiscytu. Rolników mogli zgłaszać zarówno nasi czytelnicy jak też samorządowcy, instytucje rolnicze, internauci oraz sami zainteresowani. Nagroda główna to 10 tys. zł.
O zwycięstwie w plebiscycie "Rolnik roku 2013” decydowała liczba głosów oddanych na poszczególnych kandydatów w SMS-owym głosowaniu. SMS-y można było wysyłać do 31 sierpnia. W sumie oddano 14 850 głosów. Najwięcej z nich – 4691 otrzymał właśnie rolnik z Olszowca.
– Jaki jest Adrian? Jest cichym, spokojny, rozsądny i pracowity. Podejmuje trudy zarówno w nauczaniu jak też pracy – chwali go Gustaw Szorek, sołtys Olszowca. – Cieszy się bardzo dobrą opinią na wsi. Oby tak dalej. To dobrze, że młodzi ludzie nie uciekają ze wsi i tutaj zostają.
Na drugim miejscu w naszym konkursie znalazł się Mirosław Janowski (3844 głosy) z miejscowości Ludwinów w powiecie łęczyńskim. Także zajmuje się hodowlą krów, a od 4 lat prowadzi również gospodarstwo ekologiczne.
Z produkcji ekologicznych warzyw znani są i to nie tylko w województwie lubelskim Urszula i Piotr Osik z Woli Skromowskiej w powiecie lubartowskim. Ich warzywa spełniają wymogi żywności i odżywek dla dzieci i niemowląt. Małżeństwo zajęło w naszym konkursie trzecie miejsce. Zdobyli 2389 głosów. Decyzją redakcyjnej kapituły małżeństwo spod Lubartowa otrzymało nagrodę dodatkową w wysokości 1 tys. zł.
Unia pomaga wsi
Rolników w Lubelskiem inwestujących w swoje gospodarstwa jest coraz więcej.
– W ramach inwestycyjnego PROW-u (Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na latach 2007-2013) pomoc uzyskało ok. 14 tys. rolników – wylicza Andrzej Mróz, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Kwota pomocy, jaką uzyskali to półtora miliarda złotych.
Rolnicy najchętniej korzystali z takich działań jak chociażby "Modernizacja gospodarstw rolnych”. – Zawarliśmy ponad 7 tys. umów. Wydaliśmy 920 milionów złotych – wylicza Andrzej Mróz.
Z pomocy Unii mogli skorzystać też młodzi rolnicy. – 75-80 procent ponoszonych wydatków dotyczyło zakupu sprzętu rolniczego. Korzystający ze wsparcia inwestowali również w wyposażenie obór, stawiali też silosy – wymienia zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR. Dzięki m.in. takim inwestycjom lubelska wieś się zmienia. – Spore osiągnięcia mamy, jeśli chodzi o przetwórstwo i sadownictwo. Dużo poszliśmy w tym zakresie do przodu.
I tak na przykład jedna trzecia produkcji krajowej, jeśli chodzi o rośliny strączkowe, pochodzi z naszego województwa. – Również 84 proc. produkcji krajowej malin jest z naszego regionu – dodaje Mróz. – Co drugi owoc z drzewa pochodzi z Lubelszczyzny.