– Ostatnio wszystko się nam udaje. Czego się nie dotkniemy, to się sprzedaje. Perła Summer była hitem w lecie, a sprzedaż naszego nowego Browaru Parowego Vetter jest już większa, niż zakładaliśmy - mówi Andrzej Stawiszyński, dyrektor operacyjny Perły-Browarów Lubelskich.
• W ubiegłym tygodniu podpisali państwo umowę na dzierżawę browaru w Zwierzyńcu. Po co wam drugi browar?
– Jesteśmy firmą regionalną, która tu produkuje i sprzedaje swoje wyroby. Więc oczywiste jest, że szukamy możliwości rozwoju na "własnym” terenie. Poza tym znamy browar w Zwierzyńcu, jego możliwości. I skoro pojawiła się taka szansa, by go zagospodarować, to chcemy ją wykorzystać.
• Perła już raz miała szansę wykazać się w Zwierzyńcu. Ale w 2008 roku zdecydowała o przeniesieniu produkcji do Lublina, a dwa lata później umowa dzierżawy została rozwiązana.
– Dzierżawiliśmy ten browar i prowadziliśmy w nim produkcję przez długie lata. Rocznie ze Zwierzyńca wychodziło kilkadziesiąt tysięcy hektolitrów piwa. Później przyszły jednak cięższe czasy i dla Perły, i dla innych regionalnych browarów.
• Powód?
– Ekspansja koncernowych browarów, z którymi małe browary, takie jak my, nie miały szansy. Musieliśmy więc skoncentrować produkcję w Lublinie, żeby przetrwać ten kryzysowy moment. W latach 2006–2008 przyszedł bardzo trudny czas dla branży. Mieliśmy niebotyczną podwyżkę cen chmielu, która uderzyła szczególnie w takie browary jak nasz. Na szczęście, konsumenci zaczęli poszukiwać na sklepowych półkach oryginalnego, regionalnego piwa. I my idealnie odpowiedzieliśmy na to zapotrzebowanie. W latach 2009–2010 powrócił do nas klient poszukujący ciekawego piwa, w cenie adekwatnej do jakości. I teraz takie piwo chcemy też produkować w Zwierzyńcu.
• Niektóre osoby związane z branżą twierdzą, że wydzierżawiliście ten browar wyłącznie dlatego, by nie trafił w ręce konkurencji. I że bardziej niż rozpocząć produkcję opłaci się wam, by browar stał pusty…
– To absolutnie chybione opinie. Koszty, które poniesiemy w związku z dzierżawą, nijak mają się do tego, ile potencjalnie moglibyśmy stracić, gdyby browar przejął np. Ciechan. Rocznie to kilkaset tysięcy złotych. Nie jest wiec ekonomicznie uzasadnione, by browar był bezużyteczny. Jesteśmy zresztą przyzwyczajeni do walki konkurencyjnej, ale zupełnie innymi metodami. W Zwierzyńcu zamysł od początku był taki, by uruchomić produkcję piwa.
• Ile pieniędzy chcecie zainwestować w ten browar?
– Budżet jest wciąż otwarty. Za milion złotych można już kupić maszyny, ale to zdecydowanie za mało. Zbyt wcześnie jest jednak, by mówić o konkretnych kwotach. Na to przyjdzie pora, gdy już wejdziemy do środka i ustalimy, jakie mamy możliwości.
• Ile piwa chcecie produkować w Zwierzyńcu?
– Minimum 10 tysięcy hektolitrów piwa rocznie – do tego jesteśmy zobligowani umową dzierżawy. Ale zastanawiamy się, czy taka ilość się opłaci. Musimy to dokładnie sprawdzić. Z wcześniejszych doświadczeń wiemy, że w tym obiekcie możemy wyprodukować nawet 30 tys. hektolitrów.
• Jakie to będzie piwo?
– Chcemy sięgnąć do marek historycznych i zobaczyć, jaki w tej chwili jest ich potencjał. Planujemy wrócić do znanego już "Zwierzyńca”, które kojarzy się z tym miejscem.
• A inne piwa, które były kiedyś produkowane w Zwierzyńcu?
– Najbardziej popularna była marka "Kryształ”. To jedno ze starszych, sztandarowych piw. Myślę, że też mogłoby wrócić na rynek. Ale chcielibyśmy także postawić na nowe, niszowe piwa. Mamy świetnych technologów, którzy są w stanie stworzyć nowe produkty na własnej, uniktowej recepturze. I w tym kierunku chcemy iść.
• Czy uda się w ciągu roku uruchomić produkcję?
– Zdecydowanie tak – o ile nic nieprzewidzianego się nie wydarzy.
• Ile osób znajdzie pracę w browarze?
– Docelowo kilkadziesiąt. Pierwsze osoby będziemy zatrudniać już teraz, po przejęciu obiektu. To będzie personel do bieżącej obsługi i administracji. A potem, wraz z rozwojem sytuacji, przyjdzie pora na pracowników produkcji. Chcemy maksymalnie wykorzystać możliwości browaru i wpisać się z jego działalnością w lokalną społeczność.
– Oczywiście lubelskiego. Kupujemy chmiel wyłącznie od dostawców z województwa lubelskiego, które jest wciąż chmielowym zagłębiem. Żaden zamiennik tego chmielu nie zastąpi.
• Wielkie plantacje chmielu pokazaliście w ostatniej reklamie Perły. Reklamie, skądinąd, dość ryzykownej, gdyż bazującej na stereotypie Polski B, w której nie ma przemysłu, ale są inne dobra.
– Chcieliśmy pokazać bogactwo natury naszego regionu. I ludzi, którzy ten region budują. Nasz zamysł był taki: jesteśmy na dorobku, ale dajemy radę. Pomysł może był kontrowersyjny, ale reklama budzi emocje. Cel został więc osiągnięty.
• Jak pan sądzi, co myślą ludzie oglądając tę reklamę?
– Chciałbym, żeby mieli ochotę spróbować naszego piwa, które nie pochodzi z wielkiego koncernu, ale z małego, regionalnego browaru. Bazuje na tradycji i zaangażowaniu ludzi. Mam nadzieję, że potem będą powtarzać jeden drugiemu: spróbuj, to naprawdę dobre piwo.
• A jakie piwa z Lubelskich Browarów najbardziej smakują ludziom?
– Perła Chmielowa, nasza królowa – jak piszą internauci. To wciąż numer jeden na naszej liście.
• A które piwo było największym niewypałem?
– Ostatnio wszystko się nam udaje. Czego się nie dotkniemy, to się sprzedaje. Perła Summer była hitem w lecie, a sprzedaż naszego nowego Browaru Parowego Vetter jest już większa, niż zakładaliśmy. W tym roku wprowadzimy jeszcze dwa nowe piwa, oczywiście, nic więcej nie mogę zdradzić.
• A w przyszłym roku?
– Stawiamy na eksport, który już teraz wzrósł nam o kilkaset procent. Perła Chmielowa i Perła Mocna sprzedają się znakomicie do Wielkiej Brytanii, szczególnie do Londynu. Mamy też odbiorców w Szwecji i Holandii. Znaczący wzrost sprzedaży odnotowaliśmy w Stanach. Z bardziej egzotycznych miejsc wspomnę Ghanę, czy Zambię. Okazuje się, że Perła smakuje nie tylko w Lublinie, czy Londynie. I z tym wiążemy duże nadzieje.