- Jest dla nas tak jakby duchowym medium, które wyznacza kierunki działania. Walczy o słuszną sprawę, tj. o dobro dzieci niepełnosprawnych - tak mówią o Marii Król ludzie, którzy ją znają i często z nią współpracują.
Żadna z tych osób nie ma wątpliwości, że właśnie Maria Król z Zamościa powinna otrzymać tytuł Kobiety Roku 2002 miesięcznika "Twój Styl”. Ona sama mówi, że praca na rzecz dzieci niepełnosprawnych to całe jej życie i wielka radość. Ma 17-letniego syna z porażeniem mózgowym i dlatego doskonale zna problemy rodzin, w których wychowują się dzieci niepełnosprawne.
Od podstaw stworzyła Zamojski Ośrodek Rehabilitacyjno- Terapeutyczny dla Dzieci Niepełnosprawnych. Obecnie na zajęcia z rehabilitantami i pedagogami w tym ośrodku codziennie dowożonych jest ok. 70 dzieci z kilkunastu gmin regionu. Transport zapewnia ośrodek. Ponadto palcówka zapewnia opiekę ambulatoryjną dla ok. 1800 niepełnosprawnych dzieci.
- Jest wiele metod czy filozofii usprawniania dzieci z porażeniem mózgowym. Którą z nich wybrać? Jako lekarz i matka dziecka niepełnosprawnego przez wiele lat szukałam odpowiedzi na to pytanie -mówi Maria Król, dyrektor Ośrodka Rehabilitacyjno-Terapeutycznego dla Dzieci Niepełnosprawnych w Zamościu i prezes istniejącego od roku 1989 Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnych "Krok za Krokiem”.
Odpowiedź na to pytanie pani Maria znalazła już dawno. Jest nią kompleksowa pomoc, jaką w jej ośrodku otrzymują dzieci niepełnosprawne.
- Dziecko jest niepodzielne.
Ma potrzeby, które się na siebie nakładają, tworząc całość. Dlatego pracujący u nas fachowcy mają dwie, często trzy specjalności. Bo sprawa polega na tym, by nie tworzyć systemu, w którym dwie godziny poświęca dziecku rehabilitant, dwie psycholog, dwie nauczyciel. To trzy różne obszary terapii, w których mały człowiek się gubi, gdy się je oddziela - uważa pani Maria.
- Zamojski ośrodek jest najlepszą tego typu placówką w Polsce. Tutaj dzieci mają zapewnioną nie tylko rehabilitację ale także zdobywają wiedzę. Do ich dyspozycji są sale komputerowe, Internet. Tutaj kształcą się nie tylko dzieci, ale także ich rodzice oraz kadra pedagogiczna - tak mówiła o ośrodku Jolanta Kwaśniewska, która była obecna na uroczystości otwarcia nowego skrzydła zamojskiej placówki we wrześniu tego roku.
Dodała wówczas, że wiele nauczyła się od Marii Król.
- Właśnie w tym ośrodku uzyskałam fachową wiedzę na temat tego, co to jest porażenie mózgowe. A taka wiedza jest potrzebna przy prowadzeniu Fundacji "Porozumienie bez Barier”. Teraz mogę powiedzieć, że osoby, które nie mają styczności z ludźmi niepełnosprawnymi, nie zdają sobie sprawy, jakie problemy napotykają one i ich rodziny w swoim życiu.
Kandydaturę Marii Król do tytułu Kobiety Roku miesięcznika "Twój Styl” zgłosiła właśnie Jolanta Kwaśniewska, motywując swój wybór następującymi słowami: "Za determinację, upór i konsekwencję w niesieniu pomocy dzieciom, które w jej ośrodku znajdują szansę na godne życie”.
Oprócz pani Marii do tytułu Kobiety Roku zgłoszono: Wisławę Szymborską, Monikę Sznajderman, Zytę Gilowską, Irenę Santor, Elżbietę Pomaską- Skrzypczak.
- Z Jolantą Kwaśniewską znamy się bardzo dobrze. Szanuję ją i cenię. Dlatego fakt, że zgłosiła moją kandydaturę, ma dla mnie ogromne znaczenie. Takie wyróżnienie motywuje mnie do dalszej pracy - mówi Maria Król.
Maria Król ukończyła z wyróżnieniem Akademię Medyczną w Krakowie. Miała swoje plany na życie. Myślała m.in. o tym, żeby poświęcić się pracy naukowej. 17 lat temu urodziła dziecko z porażeniem mózgowym. Wówczas jej plany życiowe uległy zmianie. Zajęła się dziećmi. Takimi, jak jej syn. Zaczęła organizować zamojski ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci. Powołała Stowarzyszenie "Krok za Krokiem”.
- Syn Michał stał się moją osobistą motywacją do pracy na rzecz niepełnosprawnych dzieci. Poza tym ktoś przecież musiał zająć się organizowaniem placówki, która będzie pomagać takim dzieciom, jak Michał - wyznaje pani Maria.
Dodaje, że prowadzenie ośrodka to pewnego rodzaju wyzwanie, które lubi, chociaż praca nie jest lekka. Przyznaje, że
plan dnia ma napięty do granic.
- Wstaję naprawdę wcześnie rano, a do domu wracam w nocy. Rano ubieram, karmię i wybieram syna do szkoły. Potem biegnę na 2-3 godziny do szpitala. Następnie przychodzę do ośrodka, gdzie pracuję ładnych kilka godzin. Dyżuruję też w biurze pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych. Wieczorem doskonalę język angielski i do domu wracam o 21. Po całym dniu pracy jestem bardzo zmęczona.
Na pytanie z czego rezygnuje, wybierając taki sposób na życie, odpowiada:
- Na pewno z dużych pieniędzy. Częściowo z życia rodzinnego - mam mniej kontaktu z własnym dzieckiem. Brakuje też czasu na wyjazdy czy urlopy.
Dyrektor zamojskiego ośrodka dla niepełnosprawnych ma na głowie zadanie, które nigdy się nie kończy - ciagłe szukanie pieniędzy dla placówki.
- Ośrodek nie jest instytucją budżetową. Jesteśmy dofinansowywani z kilku źródeł, ale nie są to środki dane raz na zawsze. O pieniądze
ciągle trzeba walczyć, a nawet żebrać.
Roczne utrzymanie ośrodka kosztuje ok. 2 mln zł. Połowę kwoty zapewnia kontrakt z kasą chorych. Pieniędzy szuka pani Maria w ministerstwie edukacji, zdrowia. Musi zadbać o pensje dla około ok. 60 pracowników, opłacić ZUS, opłacić transport dzieci i utrzymanie obiektu.
- Zastanawiam się, jak to ciągłe proszenie o pieniądze ma się do jednego z artykułów Konstytucji RP, w którym jest mowa o tym, że państwo zapewnia szczególną opiekę dzieciom i osobom niepełnosprawnym.
Bardzo dużym wydatkiem dla kasy ośrodka jest codzienny transport dzieci z kilkunastu gmin regionu do ośrodka. Cztery busy codziennie pokonują łącznie około 1000 km.
- Chociaż obowiązkiem tych gmin, z których dowozimy dzieci, jest partycypowanie w kosztach transportu, to raczej nie mamy co liczyć na ich pomoc. Rzadko ktoś nas wspomoże i są to niewielkie sumy.
Według Marii Król w przypadku niepełnosprawnych dzieci szczególnie
trzeba stawiać na ich edukację
i dać im szansę rozwoju swych zdolności.
- U nas mają dostęp do komputerów, Internetu. Może właśnie to da im w przyszłości pracę. Mój syn Michał, który już jest uczniem pierwszej klasy liceum, pasjonuje się informatyką i mam nadzieję, że wykorzysta to w dorosłym życiu.
Pani Maria, jak nikt inny, rozumie rodziców dzieci niepełnosprawnych. Doskonale wie, że wychowywanie takiego dziecka nie jest łatwe.
- Rodzice przechodzą różne etapy w życiu. Gdy urodzi się dziecko, są przerażeni, nawet w szoku. Obarczają kogoś winą, załamują się, szukają cudownego uzdrowienia. Wreszcie nadchodzi akceptacja. Cał0y ten proces trwa latami. Potem pojawia się lęk, czy dziecko poradzi sobie w życiu dorosłym. Dlatego tak ważna jest edukacja dzieci niepełnosprawnych.