(fot. Fot. Radosław Szczęch)
Firma MakeGrowLab to obecnie jeden z najgorętszych start-upów w Polsce. Para naukowców-pasjonatów z Puław wygrywa kolejne konkursy i zaczyna zdobywać pieniądze. Ich bio-materiał nowego typu „tkają” mikroorganizmy. W odróżnieniu od plastiku, rozkłada się w 3 miesiące
Gdy wynaleziono tworzywa sztuczne, te szybko zrewolucjonizowały świat. Z polietylenu i polipropylenu zaczęto wytwarzać niemal wszystko, a rynek zalały plastikowe kubki, butelki, pojemniki, foliowe torby, zabawki.
Lekki, szczelny, elastyczny i wytrzymały materiał ekspresowo wypierał szkło i metale. Niestety: po latach okazało się, że posiada on również pewne wady. Niektóre tworzywa sztuczne zawierają szkodliwy bisfenol. Ponadto trudno się ich pozbyć, bo plastik rozkłada się przez setki lat. Rocznie tylko mórz i oceanów, rocznie trafia nawet 13 mln ton plastikowych śmieci.
SCOBY
Puławski start-up MakeGrowLab próbuje udowodnić, że istnieją lepsze rozwiązania. Młodzi naukowcy opracowali własną, unikalną technologię wytwarzania materiału pochodzenia biologicznego, a jego próbki wysłali do zainteresowanym nim odbiorców na całym świecie.
Nazwali go SCOBY, od Symbiotic Culture of Bacteria and Yeast. Produkcja przypomina hodowlę, bo ten eko-materiał rośnie sam, do czego potrzebuje miedzy innymi wyciągu z odpadów rolniczych, odpowiedniej temperatury i czasu (kilku tygodni).
Właściwościami produktów z puławskiego MGL interesują się już firmy z różnych stron świata, a sam start-up zdobywa kolejne laury. W zeszłym roku wygrał konkurs Climat-Kic i otrzymał grant w wysokości 30 000 euro.
Początek nowego roku to z kolei awans do światowego finału konkursu Chivas Venture z szansą na znacznie większe pieniądze. Młode przedsiębiorstwo zaczyna rozwijać skrzydła. Niedawno zakończył się remont ich nowego pomieszczenia w Puławskim Parku Naukowo-Technologicznym. Dostarczono im również zamówiony sprzęt, między innymi duży kompostownik, suszarnię, zamrażarkę, prasę i dużą maszynę do mielenia.
Wygrany konkurs pozwolił również na ochronę patentową, ochronę nazwy wytwarzanego materiału, itp.
Testy puławskiego wynalazku
- Dzięki temu możemy naprawdę ruszyć do przodu. Krok po kroku wykonujemy coraz bardziej zaawansowane produkty i przygotowujemy się do następnego etapu naszego rozwoju, czyli zatrudnienia nowej osoby, mikrobiologa - mówi Róża Rutkowska, współwłaścicielka start-upu. W dalszej kolejności, do MGL może trafić laborant, technik produkcji oraz asystent biurowy.
Jeszcze pół roku temu MGL bazował na wysyłaniu próbek.
Te trafiły miedzy innymi do USA, Japonii, Australii oraz niemal wszystkich krajów Unii Europejskiej. Puławski wynalazek testują małe przedsiębiorstwa i koncerny przemysłowe. Dzięki temu, badania nad właściwościami bio-materiału przyspieszyły.
Bez toksyn
- Dowiedzieliśmy się na przykład, że można go zgrzewać, a nie tylko sklejać - przyznaje Róża Rutkowska. To, co najważniejsze to fakt, że nie posiada on żadnych toksyn, a zakopany w ziemi rozkłada się w ciągu kilku miesięcy.
Ponadto do jego produkcji potrzebne są odpady, co jest jego dodatkowym atutem. Zainteresowanie tą technologią rośnie, o czym świadczą spływające zamówienia. Jedna z polskich firm zgłosiła już zapotrzebowanie na 500 sztuk po 100 gramów.
W planach MGL jest zarówno produkcja większych partii oraz ich sprzedaż, oferowanie gotowych opakowań na zamówienie, wypuszczanie limitowanych edycji, jak również zezwalanie na korzystanie z tej technologii innym firmom, które opłacą licencję.
Co ważne, sam produkt można wykorzystywać w całości jako zamiennik dla folii, czy plastiku, ale można go także łączyć z innymi. Domieszka SCOBY mogłaby sprawiać, że produkty przemysłowe byłyby bardziej „eko”. W grę wchodzą nie tylko opakowania żywności, ale także branża kosmetyczna, odzieżowa i wiele innych.
Z Kalifornii do Puław
Rok 2020 dla MGL-u może być przełomowy.
- Chcemy nadal rozwijać firmę. Sprawiać, by stawała się coraz większa. Dostrzegamy to, że rośnie zainteresowanie naszymi produktami. Będziemy je sprzedawać, zarabiać i zatrudniać nowe osoby. Liczymy także na zwycięstwo w Chivas Venture - mówi Josh Brito, drugi ze współwłaścicieli firmy. Amerykanin z Kaliforni, który zadomowił się już w Puławach. Oboje z Różą chwalą sobie warunki pracy, ciszę, spokój, przyjazne otoczenie, a także potencjał działających nad Wisłą instytutów naukowych oraz dobrze wykwalifikowanej kadry. Dlatego, mimo różnych propozycji, nie zamierzają opuszczać Puław. - Mamy wszystko, czego potrzebujemy i coraz bardziej nam się tutaj podoba - przyznaje Róża.