Chwila nieuwagi, alkohol, zbyt duża prędkość - przyczyn jest wiele, skutek zawsze ten sam: wypadek. Gdy już ucichnie cały zgiełk, ofiara zostaje sama z gigantyczną traumą i zrujnowanym życiem. I nikogo to nie obchodzi.
Statystyki nie mają twarzy!
Rodzina wyprzedała wszystko, aby opiekować się Sławkiem, który w tym stanie żył przez półtora roku. Ten wypadek zmienił ich całe życie. Takich ludzkich tragedii w Polsce jest wiele, bo ofiary wypadków poza nielicznymi wyjątkami, są pozostawione same sobie - dodaje Janusz Popiel.
W ciągu dziesięciu minionych lat na polskich drogach zginęły 57 633 osoby. To tak, jakby nagle zniknęły całe Puławy. 647 043 odniosły rany.
Poczucie bezkarności
- Ruch drogowy to dynamiczna sytuacja. Kiedy kierowca siedzi wewnątrz pojazdu, to zaczyna ujawniać się jego prawdziwa natura. To po części efekt pewnego poczucia bezkarności, jakie zapewnia samochód - podkreśla dr Andrzej Markowski ze Stowarzyszenia Psychologów Transportu. - Zachowania na drodze zależą od wielu relacji: między kierowcą a innymi uczestnikami. Między pojazdem, organizacją ruchu a drogą. To są zależności, które kształtują kulturę jazdy, jakże odmienną np. w krajach skandynawskich, w Niemczech, Rosji czy w Polsce. Ba, każdy kierowca to inny typ.
Prawo jazdy to nie prawo do zabijania
W Polsce nawet za wypadki ze skutkiem śmiertelnym są orzekane niskie wyroki, często z warunkowym zawieszeniem wykonania kary. - Posiadanie prawa jazdy nie może być prawem do zabijania - kończy doktor Markowski.
Wypadek słono kosztuje
Nawet Narodowy Fundusz Zdrowia nie prowadzi statystyk, dzięki którym można by precyzyjnie określić koszty wypadków komunikacyjnych. - A etapów generowania takich kosztów jest sporo. Pomoc medyczna, leczenie, rehabilitacja, koszty postępowania policyjnego i sądowego, a w końcu świadczenia odszkodowawcze i rentowe - dodaje Jacek Popiel.
Według badań przeprowadzonych przez dr Agnieszkę Maciąg z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, koszty wypadku śmiertelnego są olbrzymie. Utracone zarobki ofiary śmiertelnej z grupy wiekowej 25-39 lat to kwota 1,85 miliona złotych. Dla ofiar w wieku 40-59 lat takie koszty to 1 milion 327 tysięcy złotych.
Mnóstwo błędnych decyzji
To nie jedyne grzechy. W zbyt wielu przypadkach ustalenia organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości w sprawach wypadków drogowych są… błędne. Wynika to między innymi z nieprawidłowego (lub niepełnego) zabezpieczenia materiału dowodowego, przewartościowaniu pozycji biegłych, przy całkowitym braku ich odpowiedzialności za treść sporządzanych opinii. - Niejednokrotnie, to biegli de facto wydają wyroki, a sąd bezkrytycznie w większości wypadków przyjmuje takie opinie - mówi Popiel. Dlaczego? - Żeby jak najszybciej zakończyć postępowania, bez wnikliwej oceny pełnego materiału dowodowego.
Odszkodowanie, czyli droga przez mękę
Piotr Milaniuk z Lublina kilka lat temu uczestniczył w tragicznym wypadku drogowym. - Uderzyliśmy w drzewo. Na miejscu zginęła moja koleżanka, ja jechałem jako pasażer. Miałem sporo szczęścia, bo z tej kraksy wyszedłem poobijany, z mocno nadwyrężonym kręgosłupem. Lekarz wprawdzie dość szybko postawili mnie na nogi, ale uraz kręgosłupa był dość dolegliwy - opowiada Milaniuk. - Groziła mi poważna niesprawność. Gdy zacząłem się domagać odszkodowania z OC sprawcy wypadku, zaczęły się schody. Pracownicy Hestii stosowali przeróżne kruczki, aby opóźnić, utrudnić i zminimalizować wypłatę. Żądali kolejnych zaświadczeń i oświadczeń. To było okropne przeżycie. Nikomu tego nie życzę. W końcu zwróciłem się o pomoc do Alter Ego.
Hak na ubezpieczycieli
Na szczęście, jest światełko w tunelu. W lutym Komisja Nadzoru Finansowego jednogłośnie nałożyła na HDI Asekuracja Towarzystwo Ubezpieczeń SA karę pieniężną w wysokości 10 tysięcy złotych za niewypłacenie w ustawowym, 30-dniowym terminie odszkodowania z ubezpieczenia komunikacyjnego. - To jest pierwsza taka kara - dodaje Popiel. - Teraz mamy haka na ubezpieczycieli.
Informacje do artykułu zostały zebrane na seminarium BRD dla dziennikarzy "Porozumienie Mediów na rzecz Bezpieczeństwa Drogowego”