Ceny ropy naftowej rosną w zawrotnym tempie. Na razie nie przyniosło to w naszym kraju powrotu do dyskusji o biopaliwach. Normy unijne będą jednak wymagały ich stosowania już w przyszłym roku. Całkiem prawdopodobne, że wtedy nasi rolnicy będą mogli co najwyżej sobie popatrzeć, jak ...farmerom na Zachodzie rośnie rzepak i dobrobyt.
d
Jeszcze kilka lat temu możliwości produkcji paliwa ekologicznego otaczał nimb hurraoptymizmu. Kiedy jednak opracowano polskie procedury produkcji i linie technologiczne oraz powstały firmy gotowe do realizacji pomysłu, okazało się, że... Polska go nie potrzebuje. Sejm zawetował ustawę o biopaliwach, pojawiło się też grono ekspertów krytykujących nowe rozwiązania. Tymczasem zasoby ropy naftowej topnieją, zużycie paliw cały czas rośnie, a ceny skaczą jak oszalałe.
W maju odtrąbiliśmy wejście do unii, Lubelszczyzna rozkwitła złotymi łanami rzepaku – a społeczni liderzy zajęli się polityczną „bieżączką”. Składają ogólne obietnice rozwiązania problemów bezrobocia i gospodarczej stagnacji, nie mówiąc nic o konkretach. Wymagałoby to bowiem odwagi w promowaniu rozwiązań, których efekty byłyby widoczne dopiero za kilka, kilkanaście lat.
Wyjaśnianie rolnikom, że stosowanie biopaliw może zmniejszyć koszty produkcji, jest trudne. Jeszcze trudniej byłoby przekonać, że nowe technologie zapewnią przyszłym pokoleniom czyste środowisko, które za parę dziesiątków lat będzie cenniejsze niż złoża ropy. Łatwo natomiast podburzyć samochodowe lobby groźbą podstępnego niszczenia silników biopaliwem. O tym, jak spaliny niszczą środowisko, naturalne nikt nie chce słuchać – to i gadać nie warto. Politycy zaś lubią blichtr i poklask tłumów.
Naukowców nikt nie słucha
W Polsce energetyczną i ekologiczną rośliną jest rzepak. Opracowano już technologię wytwarzania paliwa z jego nasion. Specjaliści z Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu mówią wprost: produkcja paliwa ciągnikowego na własne potrzeby może być łatwa, opłacalna ekonomicznie i przyjazna środowisku naturalnemu. Z odrobiną wiedzy i dysponując odpowiednim urządzeniem, można wyprodukować paliwo do zasilania każdego silnika wysokoprężnego (Diesla) z wyhodowanych przez siebie roślin oleistych.
– Estry kwasów tłuszczowych mogą być substytutem oleju napędowego lub stanowić niewielki dodatek do paliw ropopochodnych – tłumaczy Grzegorz Zając, asystent w Katedrze Energetyki Pojazdów Akademii Rolniczej w Lublinie. – Ich produkcja nie pozostawia zanieczyszczeń, wszystko może być zagospodarowane.
Ekologia nikogo nie obchodzi
Słoma zawierająca dużo azotu może służyć jako nawóz, wytłoki są doskonałą paszą. Samo paliwo spełnia zaś wymagane parametry. Chociaż rzeczywiście – w silnikach starszej generacji może uszkadzać uszczelki. Estry mogą też rozpuszczać nagromadzone wcześniej osady z oleju napędowego i zanieczyszczać filtry. Prowadzone były jednak testy i w Polsce, i za granicą, które wykazały, że nic złego z dobrze utrzymanymi silnikami się nie działo.
– Biopaliwa nie zastąpią dotychczas stosowanych źródeł napędu silników – tłumaczy prof. Wiesław Piekarski, przewodniczący Lubelskiej Rady Ekoenergii. – W Polsce na uprawę rzepaku można przeznaczyć 2 mln hektarów, a połowę zbiorów trzeba przeznaczyć na cele spożywcze. Trudno zatem zakładać powstanie produkcji paliwa na dużą skalę.
Rada, stworzona przez naukowców lubelskiej Akademii Rolniczej i Instytutu Agrofizyki PAN, zamierza jednak wspierać tworzenie wojewódzkiego rynku biopaliw. Normy unijne zakładają bowiem wykorzystanie biokomponentów w produkcji paliw. Poza tym modernizacja rolnictwa Lubelszczyzny wymusi działania bardziej przyjazne dla środowiska naturalnego. Jednym z kierunków rozwoju może być racjonalne tworzenie odnawialnych źródeł energii poprzez wykorzystanie roślin do produkcji paliw.
Rzepakowy rynek pracy
Lubelscy naukowcy wyliczają, że pozwoliłoby to na znaczną aktywizację obszarów wiejskich województwa. Zakładając, że uprawy rzepaku zajmują 8 tys. ha, a plantacja zajmowałaby areał ok. 20 ha – stworzone zostałyby solidne zasady funkcjonowania na rynku dla 400 plantatorów i ich rodzin. Do tego doliczyć należałoby kolejne kilkaset osób zaangażowanych w produkcję i dystrybucję rzepakowego paliwa i zagospodarowanie produktów ubocznych: słomy, makuchów i gliceryny.
Słoma może zaś służyć nie tylko jako tani nawóz, ale też jako materiał opałowy. Jak wyliczają naukowcy, 2 kg słomy ma w spalaniu wartość energetyczna równą 1 kg węgla. I co ważne, w przeciwieństwie do węgla, słomiany opał nie pozostawia tak dużo popiołu i sadzy. Podobnie jak rzepakowe paliwo płynne pozostawia dość przyjemny „spożywczy” zapach.
Jednak ani Lubelszczyzna, ani nawet Polska nie byłyby prekursorami w tworzeniu rynku odnawialnych źródeł energii. Biopaliwa zajmują blisko połowę rynku brazylijskiego, wykorzystywane są już także w Europie. W Niemczech stanowią 1,5 proc. rynku paliw, a w Czechach 6-10 proc. U naszych południowych sąsiadów w tworzenie nowych linii produkcyjnych, zaangażowało się państwo, a współfinansowały je banki.
Dlaczego nie w Polsce?
– To już pytanie natury politycznej – odpowiada prof. Piekarski. – Skoro racje ekologiczne, ekonomiczne i normy europejskie nie znajdują zrozumienie – to o co innego może chodzić? Wprowadzenie 1 proc. dodatku biopaliw dałby w efekcie spore oszczędności. W skali kraju oznaczałoby to bowiem, że przez 4 dni w roku cały transport odbywałby się bez importu ropy naftowej.
Można też odpowiedzieć, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Argument o potencjalnej szkodliwości dodatku biokomponentów do paliw można bowiem podważyć stwierdzeniem, że... są już one w użyciu! Magistranci Wydziału Inżynierii Produkcji AR prowadzili badania na stacjach benzynowych. Okazuje się, że sprzedawane dotychczas paliwo zawiera do 4,5 proc. alkoholu etylowego!
Nikt natomiast nie bada skali wykorzystania oleju opałowego jako paliwa. Dopóki zaś będzie możliwe korzystanie z niego, zamiast z oleju napędowego, argument zrównania cen biopaliw i paliw ropopochodnych nie będzie miał wielkiego znaczenia. Unia Europejska będzie jednak wymagała od Polski ograniczenia emisji zanieczyszczeń.
I wtedy może okazać się, że będziemy importować biopaliwa z zagranicy, a nasze pola będą leżały odłogiem.