Pan dalej nie może tutaj sądzić – usłyszał sędzia Marek Czerkas od lubelskiego sądu dyscyplinarnego. To za to, że przez trzy lata nie przychodził na swoją sprawę dyscyplinarną. Aż się przedawniła.
Marek Czerkas najpierw był prokuratorem w Lublinie. Sędzią został w 1995 roku. Pracował w Garwolinie. Po trzech latach wrócił do pracy w Lublinie. Sądził w wydziale karnym Sądu Rejonowego w Lublinie.
Tak było do 4 października 2000 r., kiedy po raz ostatni wszedł na salę rozpraw. Ktoś zauważył, że zachowuje się jakby był pod wpływem alkoholu. Interweniowała policja sądowa. W gabinecie szefa wydziału sędzia odmówił poddania się badaniu na trzeźwość. Został odsunięty od czynności służbowych.
Kary nie było
– To nigdy nie powinno mieć miejsca. Mam nadzieję, że naruszenie powagi sądu przez sędziego spotka się z odpowiednią reakcją – zapowiadał Marek Wolski, ówczesny prezes Sądu Okręgowego w Lublinie.
Ale tak się nie stało. Do sądu dyscyplinarnego w Warszawie wpłynął wniosek o ukaranie Czerkasa za naruszenie powagi sędziego. Oprócz stawienia się w pracy w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, zarzucono mu również naruszenie nietykalności członków rodziny. Chodzi o zajście z 3 października 2000 roku.
Czerkas został zawieszony. O połowę obniżono mu pobory. Groziło mu upomnienie, nagana, a nawet usunięcie z zawodu.
W Sądzie Najwyższym sprawa prowadzona była według starych procedur. Z wyłączeniem jawności. Sąd dyscyplinarny w Warszawie dwanaście razy wyznaczał rozprawy. Czerkas przysłał jedenaście zwolnień lekarskich. Tylko raz rozprawę odwołano nie z jego winy. W sądzie zjawił się trzy razy: kiedy jego sprawa była we wczesnej fazie oraz gdy się już przedawniła.
W lutym tego roku postępowanie zostało ostatecznie umorzone. Czerkas przyszedł do pracy. Odebrał zaległy urlop.
Sędzia składa wnioski
W lubelskim środowisku prawniczym postępowanie Czerkasa było powszechnie komentowane. Raziło zwłaszcza to, że w okresie kiedy interesował się nim sąd dyscyplinarny, przychodził na kort i namiętnie grywał w tenisa. Ujawniliśmy to w Dzienniku.
W grudniu zeszłego roku kolegium sędziów Sądu Okręgowego w Lublinie wystąpiło o jego przymusowe przeniesienie poza okręg. Jego członkowie uważali, że naruszył powagę swojego stanowiska. Właśnie dlatego, że przez trzy lata unikał stawienia się w sądzie dyscyplinarnym.
Przymusowo przenieść sędziego może tylko sąd dyscyplinarny. W poniedziałek sędzia Czerkas przyszedł na posiedzenie do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Z brązowej skórzanej teczki wyjął plik dokumentów. Jak się okazało, plik wniosków, które zamierzał złożyć.
Najpierw chciał, że sprawa toczyła się za drzwiami zamkniętymi.
– Stres wywołany tą sprawą pogłębia się – tłumaczył. Mówił, że chodzi mu o swoją rodzinę: dzieci, które mają egzaminy i żonę, która chce pracować w skupieniu. Sędziowie się naradzili. Postanowili, że utajniać sprawy nie będą. Potem Czerkas miał następny wniosek. O wyłączenie ze składu sądu sędziego Marka Wolskiego, bo w przeszłości jako prezes SO wypowiadał się o jego sprawie w prasie. I znowu narada. Wniosek uznano za słuszny. Ale sprawa toczyła się dalej. Sędziego Wolskiego zastąpił Marek Sagan.
Tylko chorowałem
– Nie unikałem rozpraw – tłumaczył się Czerkas. – Kiedy mogłem, to na nie jeździłem. Moje nieobecności były związane z chorobą. Jestem sportowcem amatorem. Przytrafiały mi się urazy.
Sędzia wymienił przypadłości, które na niego spadły. – Choroba jak śmierć, nie wybiera – tłumaczył. – To wszystko było ode mnie niezależne.
Czerkas podkreślał też, że jest niezadowolony z tego, że jego sprawa się przedawniła. Uważa, że zostałby uniewinniony.
Wniosek o przeniesienie Czerkasa poparła Walentyna Drzymała- Łukomska, zastępca rzecznika dyscyplinarnego. – Jeśli sędzia uważał, że jest niewinny powinien dążyć do oczyszczenia się z zarzutów. Mógłby to zrobić, gdyby stawiał się w sądzie. Wszystkie jego zwolnienia były wystawiane na krótko przed rozprawami i przeważnie kończyły się zaraz po nich.
Panu dziękujemy
Przed lubelskim sadem dyscyplinarnym sprawa Czerkasa zakończyła się w ciągu jednego dnia. Orzeczenie było jednoznaczne: powinien zostać przymusowo przeniesiony do innego sądu. – W opinii społecznej odbiór postępowania sędziego jest zły – uzasadniała orzeczenie sędzia Danuta Mietlicka. – Nie ma dla pana miejsca w okręgu Sądu Okręgowego w Lublinie.
Na dowód przytoczyła tytuły artykułów z Dziennika „Sędzia wygrał z sądem”, „Sędzia okpił sąd”.
– Skoro wyjście na kort powodowało takie urazy, to dążąc do wyjaśnienia sprawy, powinien pan tego unikać– wytykała mu dalej sędzia Mietlicka. – Moment otrzymania zawiadomienia o rozprawie automatycznie sprawiał, że stawał się pan chory.
Najnowsze orzeczenie nie jest prawomocne. Nowe miejsce pracy wyznaczy sędziemu minister sprawiedliwości. Czerkas po wysłuchaniu orzeczenia bez słowa wyszedł z sali rozpraw.
To jeszcze nie wszystko. Lekarze, którzy wystawiali Czerkasowi zwolnienia przesłuchała prokuratura w Radomiu. Sprawdza, czy pisali w nich prawdę.