ROZMOWA z Sebastianem Karpiel–Bułecką, liderem grupy Zakopower
• Skąd się w ogóle wzięła nazwa Zakopower, skądinąd łatwo wpadająca w ucho i dość medialna?
– Ja wymyśliłem. Chodziło o oddanie charakteru, sposobu grania i miejsca, z którego pochodzi nasz zespół. Myślę, że Zakopower łączy te wszystkie elementy.
• A rodowici górale nie uważają przypadkiem, że gracie muzykę góralską w inny sposób niż oni by chcieli?
– Ależ my w ogóle nie gramy góralskiej muzyki! Nasze piosenki mają góralski charakter, bo urodziliśmy się w Zakopanem. Zanim powstał Zakopower, graliśmy muzykę ludową. Stąd pozostała w nas taka, a nie inna maniera wykonawcza i brzmienie. Melodie sami skomponowaliśmy, od początku do końca. Górale nie powinni mieć więc do nas pretensji.
• W tekstach piosenek często jednak używacie gwary góralskiej.
– Jesteśmy góralami, mamy do tego prawo. Uważam, że jest to zabieg ciekawy i świadczy o bogactwie języka polskiego. Poza tym, śpiewanie gwarą odróżnia nas od innych zespołów.
• W ostatnich latach można zaobserwować trend na kapele odwołujące się do tradycji góralskiej. Robią tak Golec Uorkiestra, Brathanki…
– Co roku pojawiają się jakieś nowe trendy. Wielki boom na folk mamy już za sobą. Zaczął się od nagrania Gorana Bregovića i Kayah. W tej chwili trochę przygasł. Duże stacje radiowe nie puszczają już tego rodzaju muzyki. Na nasz zespół akurat nie ma to wpływu, bo my i tak gramy mnóstwo koncertów. Robimy to, co uważamy, że jest dobre i co przynosi nam radość.
• Jakie zespoły są dla pana inspiracją?
– Słucham przede wszystkim jazzu. Ta muzyka mnie rozwija.
• Co w piosence jest ważniejsze: muzyka, czy tekst?
– Zależy, o jakim gatunku rozmawiamy. W jazzie na przykład nie ma tekstu, więc główną rolę odgrywają same dźwięki. W popowych, czy rockowych piosenkach z kolei, tekst jest tak samo ważny jak muzyka. Dobrze jest przecież śpiewać o czymś ważnym, a nie o majteczkach, które mają kropeczki.
• A jaki przekaz płynie z waszych utworów?
– Piszę o tym, co czuję, gdy widzę świat. Każdy może z tego wyciągnąć coś dla siebie. Na pewno moje piosenki skłaniają do refleksji.
• Artyści narzekają, że coraz mniej osób kupuje oryginalne płyty, większość nielegalnie ściąga muzykę z Internetu. Ostatnio głośna była sprawa pojawienia się pirata najnowszej płyty Kultu jeszcze przed oficjalną premierą oryginału. Oburza to pana?
– Oczywiście. Żaden artysta nie chce być okradany. Rozumiem, że niektórzy mogą mówić, że ściąganie muzyki z internetu to przyszłość fonografii, ale co innego robić to nielegalnie, a co innego zapłacić za ściągnięcie z legalnego źródła.
• A uważa się pan za celebrytę? To takie teraz modne.
– Celebryta to ktoś, kto się niczym konkretnym w życiu nie zajmuje oprócz tego, że bywa na bankietach i imprezach. Ja akurat nie mam na to czasu. Oprócz występów w zespole, pracuję też jako architekt.
• Dlaczego?
– Trudno powiedzieć. Budowanie jest na Podhalu modne i człowiek cały czas ma z tym styczność. Pewnie wpływ na mój wybór miały tradycje rodzinne. Architektem jest też mój brat.
• Podobno zrobił pan projekty domów dla swoich kolegów z zespołu.
– To prawda. Domy te są właśnie budowane. Pewnie kiedyś zrobię też projekt domu dla siebie.
• Powiedział pan kiedyś, że lubi patrzeć w niebo. Nadal tak jest?
– Tak. To mnie odpręża. Tempo życia jest takie szybkie, wszyscy są tak zagonieni, że nie ma czasu na zastanowienie się nad swoim życiem i szukanie jego prawdziwego sensu. Kiedy więc mam wolną chwilę patrzę w niebo.
• W najbliższym czasie sporo będzie się działo jednak tu na ziemi. Na wybory pan idzie?
– Pójdę. Obecność na wyborach to obowiązek każdego obywatela.
• A jak Pan przeżył wiadomość o katastrofie smoleńskiej. Niektórzy artyści stworzyli utwory opisujące ich stan ducha w tamtych dniach.
– Ja nie miałem takiej potrzeby. Przeżyłem to po swojemu. Po prostu pomodliłem za ofiary.