Tajemnicze stowarzyszenie "Idziemy Razem” chce zdobyć władzę w Lublinie
i w województwie. Drugoligowi działacze prawicowi i głośni przed laty politycy próbują dogadać się z największymi partiami. Klub przegranych, najemnicy czy realna siła?
- Chcemy załatwiać sprawy mieszkańców - deklaruje Jacek Krzyżanowski, prezes stowarzyszenia. I zdradza swój plan: tegoroczne wybory do lubelskich rad dzielnic będą przygrywką, bo członkowie "Idziemy Razem” chcą powalczyć jesienią o miejsca w radach miast i powiatów oraz sejmiku województwa. - Zwyciężymy, jeśli uda się skleić centrum i prawicę - dodaje Marek Koryciński, szef rady nadzorczej stowarzyszenia i prezes Stowarzyszenia "Civitas Christiana”.
Żurawina i zboczeńcy
- Do wyborów jeszcze sporo czasu, PiS ma iść do nich sam. Takie stowarzyszenie może być dobrą platformą do rozmowy o jedności na prawicy - mówiła w styczniu ówczesna szefowa i posłanka PiS Elżbieta Kruk.
- Muszą udowodnić, że potraktują nas poważnie, a nie jako kartę przetargową w negocjacjach z PiS o miejscach na listę - zauważa Andrzej Mańka, poseł LPR, która też ma apetyt na współpracę z prawicowymi ugrupowaniami.
Kto na prezydenta?
Partia Kaczyńskich wraz z koalicjantami z LPR i Samoobrony przygotowała ustawę, która odstrzeli m.in. Pruszkowskiego. Chodzi o zapis, uniemożliwiający kandydowanie prezydentów i wójtów, którzy rządzili już dwie kadencje. Kto zamiast Pruszkowskiego?
- Targoński - rzuca człowiek ze Stowarzyszenia "Idziemy Razem”. - Jest przewodniczącym Rady Miasta, członkiem PiS, wypróbowanym prawicowym działaczem po teologii.
Jacek Krzyżanowski nie chce na razie rozmawiać o personaliach. - Nie wykluczamy poparcia dla żadnego kandydata, który poprze nasza ideę. Ale najpierw program, potem nazwiska.