Jadę, bo chcę być bliżej. Zobaczyć na własne oczy to, czego nie ma w telewizorze. Czy jest niebezpiecznie? W Święto Zmarłych na polskich drogach zginęło kilkadziesiąt osób. A tam nikt.
- Chodzę tak po różnych miastach. Sprawdzam reakcje ludzi - mówi na powitanie. - Dzieci biorą mnie za postać z bajki, a dorośli zieją nienawiścią. Są nietolerancyjni i uprzedzeni z założenia. Zwłaszcza tutaj; na wschodzie.
Zamiast fajek powiew Orientu
Na co dzień Maks Skrzeczkowski prowadzi knajpę "U Radka” na kazimierskim rynku. Podróże to jego pasja. Stamtąd przywozi zdjęcia, które w cuglach wygrywają fotograficzne konkursy. Historie, których chce się słuchać. I przedmioty.
T-shirt za rzeźbę
- U nas na breloczek z herbatą Lipton raczej nikt się nie połasi. A tam ten towar ma wzięcie. Dlatego połowa mojego bagażu to rzeczy na handel wymienny. Wzięcie mają zwłaszcza koszulki i czapeczki reklamowe - mówi Maks.
Można się dogadać?
- Łamaną angielszczyzną bez problemu. Ale o niektóre rzeczy nawet nie warto pytać, bo i tak człowiek się nie dowie.
O co nie pytać?
- O Hezbollah. Gdy zapytałem o to jednego człowieka, to bez słowa przesiadł się do innego stolika.
Trotylem obwieszeni
To źródło światła na wypadek ataku: zbyt słabe, by było widoczne z zewnątrz. Takie drobne rzeczy sprawiają, że zaczynasz wierzyć w tę wojnę. Konflikt staje się namacalny.
- W Izraelu pytam Izraelczyka o wczorajszy wybuch. Odpowiada łamaną polszczyzną, że to pewnie żołnierze podnosili jakiś dom. Oni często te domy podnoszą. Że one potem spadają, to już nie ich wina. A poza tym jest spokojnie. Chyba że ktoś się trotylem obwiesi.
Pierwszy lepszy PKS
- Zastanawiam się, co mi dają podróże? Chyba mniej przejmuję się głupotami, a cieszę małymi rzeczami - śmieje się Maks. - Ciągnie mnie tam, gdzie coś się dzieje. I choć prawdziwą frajdę sprawia poznawanie różnych kultur, to przygodę można sobie zafundować wsiadając w pierwszy lepszy PKS.