W 1916 roku, gdy obejmował urząd prezydenta Lublina, adwokat Wacław Bajkowski miał 41 lat. Od siedmiu prowadził w mieście kancelarię. Prywatnie był ojcem trójki dzieci: Jana, Zofii i Tadeusza i mężem starszej od niego blisko dwa lata Konstancji z Dobrowolskich.
Nasz czas się rozminął
– W czasie prezydentury Bajkowscy wynajmowali mieszkanie w kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu. Tej przylegającej do Ogrodu Saskiego. Mieli okna dokładnie nad wejściem do współczesnej drogerii. Wcześniejsze lubelskie adresy dziadków to ul. Zamojska i Królewska – mówi Ewa Bajkowska, wnuczka Wacława Bajkowskiego. Pani Ewa jest córką Tadeusza, najmłodszego syna adwokata.
– Nie poznałam Wacława Bajkowskiego, nasz czas się rozminął. Urodziłam się kilka lat po jego tragicznej śmierci w obozie koncentracyjnym w Dachau. Mój ojciec zawsze mówił o swoim ojcu z najwyższym szacunkiem. Myślę, że to nie była tylko konwencja przyjęta w dawnych, tradycyjnych rodzinach, gdzie dzieci się zwracały per "proszę taty". Wacław należał do osób, których pełna godności postawa determinuje szacunek otoczenia – mówi pani Ewa.
I przywołuje relacje współczesnych dziadkowi Wacławowi, którzy opisywali go jako wcześnie posiwiałego i bardzo eleganckiego pana. Mówiącego spokojnie, ze znajomością przedmiotu. Koledzy z palestry chwalili jego wywody nacechowane logiką, a pisma procesowe uznawali za znakomite.
Ze zdjęcia patrzy wąsaty mężczyzna. Nienagannie ubrany, przy kamizelce połyskuje dewizka - łańcuszek kieszonkowego zegarka. Portretowany sprawia wrażenie pogodnej, budzącej zaufanie osoby. To Wacław Bajkowski sfotografowany w czasach, gdy był prezydentem Lublina. To jedna z niewielu jego fotografii jakie ma pani Ewa. – Paradoksalnie więcej wiem o jego życiu zawodowym i działalności na rzecz miasta niż prywatnym. W Archiwum Państwowym zachowało się wiele dokumentów z czasów pierwszych wyborów do Rady Miasta w 1916 roku, pracy ówczesnych radnych i Magistratu na czele którego stał Wacław. Jego listów, zdjęć, dokumentów osobistych jest znacznie, znacznie mniej.