W połowie miesiąca termometry mogą wskazać nawet 32 stopnie. Jeśli przypomnimy sobie, co się działo w lipcu, taka temperatura może wydawać się zwyczajnie niemożliwa. W końcu cały lipiec to tylko deszcze i burze.
Strażacy ciągle w akcji
Pogoda w ciągu minionego miesiąca nie była dla nas zbyt przyjazna. Deszczu nie brakowało. Najlepiej wiedzą o tym strażacy.
– W lipcu w województwie lubelskim mieliśmy 545 interwencji dotyczących wypompowywania wody z zalanych budynków – mówi Sylwester Wójcik z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Lublinie. Dla porównania: w czerwcu było 177 takich akcji. Jeszcze bardziej mieszkańcom dały się we znaki wichury. – Interwencji związanych ze skutkiem bardzo silnego wiatru było 740, pięć razy więcej niż w czerwcu, gdzie takich akcji w regionie było 165.
Deszczu nawet 4 razy więcej
Jednymi z najwietrzniejszych dni były 20 i 21 lipca. Wtedy strażacy zanotowali prawie 500 interwencji związanych z ulewą i silnym wiatrem.
– Pomimo tak dużego niezadowolenia wśród mieszkańców i tylu akcji, trzeba powiedzieć, że straty związane z opadami są w tym roku mniejsze niż w ubiegłym. Deszczu było dużo, ale padał z przerwami. Akcji ratownicznych też było dużo, ale większość o niewielkim zakresie – ocenia Włodzimierz Stańczyk, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
– Średnia opadów w lipcu w porównaniu ze średnią wieloletnią była przekroczona dwa razy, w niektórych miejscach jak w Warszawie, nawet cztery razy – podkreśla jednak Wojciech Raczyński, dyżurny synoptyk TVN Meteo.
Pusty portfel
Pogoda nie tylko nam zepsuła plany wakacyjne. Niektórym uszczupliła zawartość portfela. – Zarobki mamy okrojone o około 70 proc. w stosunku do ubiegłego sezonu – mówi Karol Kryjak z hotelu Rusałka w Okunince nad Jeziorem Białym.
– Turyści w ogóle nie przyjeżdżają do nas w ciągu tygodnia, pojawiają się tylko w weekendy. A kiedy były deszczowe, to woleli siedzieć w domu, niż odpoczywać nad jeziorem. Liczę, że zarobimy trochę podczas długiego weekendu w połowie sierpnia.
Nie wszędzie lipiec był tak brzydki i nieprzychylny dla turystów.
Kto zabiera słońce?
– Brzydkiej pogodzie winne są przede wszystkim niże – tłumaczy dr Eugeniusz Filipiuk z Zakładu Meteorologii i Klimatologii Wydziału Nauk o Ziemi UMCS w Lublinie. – Z niżami wiąże się większe zachmurzenie, a za tym idą niższa temperatura i opady. Towarzyszące temu niskie ciśnienie sprawia, że jesteśmy zmęczeni i bardziej odczuwamy ból.
Pogodę w Polsce w lipcu zepsuło pięć niżów. – "Jorg”, którego centrum przez kilka dni znajdowało się nad Białorusią oddziaływał na pogodę w Polsce od 2 do 7 lipca. "Meikel” nadciągnął znad Morza Śródziemnego i kształtował pogodę 14–16 lipca, pomiędzy 19 a 23 na opady i temperaturę miały wpływ niże "Nemo” i "Otto”, które nadciągnęły znad Oceanu Atlantyckiego – wylicza dr Filipiuk. – Ostatni niż "Quenteen”, który zepsuł nam ładną pogodę i przyniósł duże deszcze, dotarł do Polski z okolic Morza Czarnego. To ciepłe morze, paruje tam bardzo dużo wody, która przeistacza się w ulewne deszcze pod koniec lipca.
Czy tak będzie zawsze?
Czy taka pogoda w lipcu w Polsce to coś bardzo dziwnego? – Nie można stwierdzić, że to jakaś anomalia. Pogodę w Polsce cechuje duża zmienność z roku na rok. Część klimatologów wiąże to z globalnym ociepleniem, na co ma wpływać coraz większa emisja CO2 do atmosfery – zaznacza dr Filipiuk. – Stąd mogą występować zjawiska gwałtowne, ekstremalne i trudne do przewidzenia.
– To wszystko wina zimnej wiosny, która pewnie latu zazdrości pogody i nie chce takich upałów, na jakie sama nie może liczyć – śmieje się Tomasz Zubilewicz, zapowiadający pogodę w telewizji TVN. – Na wiosnę wody w Oceanie Atlantyckim nie nagrzały się do końca i stąd powstały niże, które nadciągnęły w lipcu nad nasz kraj.
Zubilewicz przyznaje, że brzydka pogoda nie powinna determinować nam planów wakacyjnych. – Zawsze staram się przekonywać zarówno widzów, jak i znajomych, że przy pogodzie w kratkę też można miło spędzać czas wolny – mówi dziennikarz. – Kiedy jednak zapowiadam pogodę długoterminową, to czuję odpowiedzialność przed widzami. Na szczęście, sierpień powinien być ładniejszy.
Podobno będzie cieplej
Czy rzeczywiście? – Najbliższe dni do końca tygodnia będą ciepłe. Termometry w Polsce wskażą maksymalnie 29 stopni w dzień – mówi Wojciech Raczyński. – Na Lubelszczyźnie można się spodziewać temperatury pomiędzy 25 a maksymalnie 27 stopni. Mogą pojawić się burze, ale nie tak gwałtowne jak w lipcu.
Kolejny tydzień, od ósmego sierpnia przyniesie, niestety, ochłodzenie. – Najchłodniej będzie na północy kraju, od 15 do 20 st. Celsjusza. Na południu Polski temperatura maksymalna może wynieść do 25 stopni. Na Lubelszczyźnie można spodziewać się góra 23 st. Celsjusza w dzień.
Według portalu twojapogoda.pl, deszcz popada jeszcze od soboty do wtorku. Później ma wrócić w piątek 12 i zmoczy nas też w sobotę 13 sierpnia. Potem jednak ma być sucho, a przede wszystkim gorąco.
Nadchodzi upał!
Na typowo letnią pogodę przygotujmy się w drugiej połowie sierpnia. Z prognoz wynika, że po 15 sierpnia w Polsce temperatura maksymalna wyniesie nawet 32 stopnie w ciągu dnia. Nad morzem będzie ciut chłodniej: 24. U nas, na Lubelszczyźnie, termometry mają wskazywać do 29 st. Celsjusza.
I oby synoptycy się nie mylili.