Dowódca pułku zachował się jak niewierny Tomasz. Kazał mu stanąć na baczność i na rozkaz otworzyć usta. Jak laryngolog zajrzał do gardła, obejrzał je dokładnie, po czym oznajmił oficerom, że szeregowy Kaspruk nie robi go w bambuko. Bez żadnego wspomagania gra na zwykłym liściu.
Z radnym umówiliśmy się na spotkanie pod Hrubieszowskim Domem Kultury. - Tu nie ma dobrych warunków do grania - powiedział na dzień dobry, sondując wzrokiem drzewa w parku vis-á-vis domu kultury. - Jedziemy na działkę.
W poszukiwaniu liścia
Parę minut później jesteśmy już na terenie Pracowniczych Ogrodów Działkowych "Wąskotorowiec” na osiedlu Jagiellońskim. 54 działkowiczów, związanych kiedyś z PKP, uprawia na 3,5 ha ogórki, pomidory i ziemniaki. - Zabiegamy o wydanie księgi wieczystej - tłumaczy Kaspruk, który na działce spędza każdą wolną chwilę. - Z wagonu, który kilkanaście lat temu ściągnęliśmy z Werbkowic, zrobiliśmy świetlicę. Jest tam i światło, i woda. Napijemy się kawy - zaprasza radny.
Kawa kawą, ale my z niecierpliwością czekamy na koncert. Wychodzimy w poszukiwaniu odpowiedniego instrumentu. - Najlepszy jest listek z wiśni, bzu pachnącego albo orzecha włoskiego, ale w tej chwili nie są one jeszcze dobrze wykształcone. Trzeba poczekać do czerwca, lipca - wyjaśnia Kaspruk, szukając czegoś zastępczego. - Listek powinien być odpowiednio twardy. Może babka, może łubin? - zastanawia się radny.
Jest konwalia
W końcu decyduje się na liść konwalii. Wracamy do wagonu-świetlicy. Kaspruk bierze listek do ręki i zaczyna grać... Równo, miarowo i głośno wykonał popowo-biesiadny standard "Graj skrzypku, graj”. Fajnie się tego słucha...
Po "Pamelo żegnaj” Tercetu Egzotycznego instrument się zużył i trzeba było znaleźć nowy. Później był "El condor pasa”. Czwarty utwór, zapamiętany jeszcze z wojska, Kaspruk okrasza śpiewem. Leci to mniej więcej tak: "Trzy rzeczy na świecie to najgorsza nędza: kochać wojskowego, sztubaka i księdza. Ksiądz się nie ożeni, wojskowy porzuci, sztubak za maturą w cholerę poleci”.
Najważniejsza technika
W międzyczasie zdradza technikę gry na tym specyficznym instrumencie. O czym powinien pamiętać adept sztuki grania na liściu? - Najpierw musi wydobyć dźwięk. Niech ten dźwięk powtarza potem dotąd, aż sobie odpowiednio ukształtuje język i wargi. Wtedy może trochę melodii złapie. Dalej będzie się udoskonalał, ale to długo trwa. Ja w wieku 16 lat już trochę grałem. Z początku nieudolnie, ale później szło mi coraz lepiej.
Znowu bierze liść do ust i wkrótce po całej świetlicy płynie melodia z filmu "Nad Niemnem”. - Tego jeszcze nie słyszałem - bije brawo Henryk Sucharski, przewodniczący POD "Wąskotorowiec”, który z nami przysłuchuje się koncertowi. - Jestem samoukiem, nie znam nut - wyznaje radny.
We mnie coś gra
To skąd te piękne tematy muzyczne? - We mnie coś gra - tłumaczy.
Jakie melodie lub grać? - O wolniejszych taktach, sentymentalne takie. - Wykonanie "Pamelo żegnaj” przez pana radnego co najmniej dorównuje poziomowi artystycznemu Tercetu Egzotycznego - wyrokuje Piotr Pieniak, wiolonczelista i nauczyciel Państwowej Szkoły Muzycznej w Zamościu, któremu odtworzyliśmy z taśmy występ Kaspruka. - Nie znam nikogo, kto z taką brawurą i wirtuozerią grałby na liściu. - A ja znam - przypomina sobie Grzegorz Obst, prezes Stowarzyszenia Zamojski Klub Jazzowy im. Mieczysława Kosza. - Zawsze podziwiałem kunszt, z jakim na liściu grał profesor Jan Tokarzewski, były nauczyciel Zespołu Szkół Ekonomicznych w Zamościu.
• Może pan Kaspruk powinien spróbować swoich sił w show biznesie, np. na festiwalach jazzowych?
- Musiałby nauczyć się grać standardy jazzowe. W tej chwili widziałbym go raczej na jakiejś imprezie folkowej - mówi prezes Obst.