Tu leczą rany pod okiem ludzi, żeby stanąć na nogi i wrócić na wolność. Rysie, sarny, jelenie, bociany, jastrzębie, wilki – wszystkie mogą znaleźć schronienie w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt pod Nałęczowem.
– Przez pierwsze dni pobytu u nas była bardzo słaba i zdezorientowana. Musiała przejść operację usunięcia gałki ocznej – opowiada Zdzisław Małysz, szef Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt, która prowadzi ośrodek.
Dzielna Bambi
"Bambi wybudziła się z narkozy, a my bardzo martwiliśmy się, jak jej młodziutki i maleńki organizm, ważący zaledwie 4 kg sobie z nią poradzi. Tym bardziej że dzikie zwierzęta bardzo często źle znoszą tego typu znieczulenie. Przed nią jeszcze długa droga do całkowitego powrotu do zdrowia i wiele zapewne bardzo bolesnych dla niej zabiegów pielęgnacyjnych. Mimo to jest bardzo dzielna i widać w niej niesamowitą chęć życia” – pisali opiekunowie sarenki w Internecie.
– Bambi czuje się już bardzo dobrze. Czeka, by wrócić na wolność – mówi Małysz.
Prosto z lasu
Rambo, młody koziołek, do ośrodka został przekazany przez Klinikę i Katedrę Chirurgii Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Miał złamaną przednią kończynę. Mimo starań opiekunów, nie przeżył. Kilkudniowe koziołki miały więcej szczęścia. Opiekunowie z ORDZ znaleźli je w lesie pod Chełmem. Lis zaatakował i zagryzł ich matkę. One zostały pod drzewami. Gdyby nie natychmiastowa pomoc, nie przeżyłyby. Teraz dorastają w ośrodku. Niedługo wrócą do swojego naturalnego środowiska.
Luka w opiece
Nawet wilki
Kuny, rysie, sarny, jelenie, lisy, bociany, jastrzębie, czaple, a nawet wilki – wszystkie te zwierzęta i wiele innych może znaleźć schronienie w ośrodku pod Nałęczowem, jeśli zagrożone będzie ich życie lub zdrowie.
– Były u nas sowy, jastrząb, orlik, nur – wylicza Małysz. – W tej chwili przebywa u nas 9 bocianów, które nie są w stanie samodzielnie latać. Jak do nas trafiły? Z całego województwa dzwonią ludzie, że żyją w ich okolicy bociany, które nie są w stanie samodzielnie latać. Mają zranione skrzydła, wypadły z gniazda. Zabieramy je do nas.
Wrócą na wolność
Słabe i okaleczone bociany, które nie odleciały do ciepłych krajów, także nie miałyby szans na przeżycie zimy w Polsce. Dziś mieszkają w ciepłej stodole i tu leczą rany. ORDZ na stałe współpracuje z Uniwersytetem Przyrodniczym. Lekarze z Wydziału Weterynarii robią wszystko, by chore i okaleczone zwierzęta odzyskały zdrowie i mogły wrócić na wolność. Tak stało się z jastrzębiem, orlikiem i sowami. Sarny, które w tej chwili są w ośrodku, także będą mogły wrócić wiosną do lasu. Ale nie wszystkie zwierzęta powrócą do swojego naturalnego środowiska. – Są u nas bociany z tak uszkodzonymi skrzydłami, że nigdy już nie będą mogły latać. Zostaną u nas do końca swoich dni – mówi Małysz.
Nie oswajamy
– Nie oswajamy ich, ponieważ zbyt bliska więź z człowiekiem może im później zaszkodzić w życiu na wolności. Rehabilitujemy je i przygotowujemy do przywrócenia naturalnemu środowisku – zastrzega Małysz. – Oczywiście, trudno uniknąć nawiązania bliższej więzi, skoro je karmimy i doglądamy. Zwierzęta to stworzenia, które myślą i przywiązują się do człowieka. Nawet, jeśli nie do końca mu ufają.
Rozbudowa
W planach ośrodka jest budowa nowych budynków, które przyjmą jeszcze większą liczbę zwierząt. Lubelska Straż Ochrony Zwierząt planuje pozyskać wiosną unijne fundusze na tę inwestycję. – Z perspektywy kilku miesięcy, od kiedy działamy, mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja – mówi Małysz. – Liczymy na pomoc ludzi i chcemy się rozwijać.