Kulisy tegorocznego, 40. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu okazały się ciekawsze niż wszystkie reality shows razem wzięte. A to dlatego, że znalazły się tam i rozpacz, i skandale, a nawet zemsta. Na szczęście obyło się bez krwi, ale Łzy, owszem, były. Rozpaczała Maryla Rodowicz. Skandale stały się udziałem Georginy Tarasiuk i Violetty Villas. Ta ostatnia jednocześnie pokazała, że potrafi się mścić.
d
Jak sięgnąć pamięcią wstecz, festiwal w Opolu nigdy nie miał dobrych recenzji. Zawsze znaleźli się jacyś niezadowoleni. I tak kręci się to już od 40. lat...
Amnezja Jacka Fedorowicza
Żeby podkreślić fakt, iż festiwal w Opolu liczy sobie już 40 wiosen, zaproszono do udziału w nim Jacka Fedorowicza, aktualnie autora satyrycznego „Dziennika Telewizyjnego”, a w przeszłości konferansjera w pierwszej edycji tej imprezy. Okazało się, że Fedorowicz, który słynie z tego, że nie lubi udzielać wywiadów (zwykle proponuje, że sam chętnie napisze wywiad ze sobą), prawie niczego nie pamięta.
– Z Lucjanem Kydryńskim prowadził pan konferansjerkę I Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1963 roku. Czy już wówczas nie obowiązywała moda, że koncerty prowadzi pani z panem?
– Pamięć ludzka jest zawodna – odparł Jacek Fedorowicz – ale ja pamiętam zupełnie coś innego. Otóż, nie Lucjana Kydryńskiego, tylko Piotra Skrzyneckiego. Pani też była, mianowicie pani Kurczab. Prowadziliśmy te koncerty we trójkę. Coś też prowadziła Jadwiga Swirtun. Lucek Kydryński był, ale czy prowadził, nie pamiętam, niestety. Robił za to na pewno sprawozdania dla radia. Na sto procent prowadziłem z nim drugi festiwal, podczas którego nastąpiło pamiętne oberwanie chmury.
• Deszcz wpisał się w historię opolskich festiwali. Czy na pierwszym też padało?
– Przyznam, że tego nie pamiętam.
Rozpacz Maryli Rodowicz
Wszyscy – dziennikarze plus artyści – dziwili się, że Maryla Rodowicz zdecydowała się stanąć w szranki z młodszymi kolegami po fachu i wystartowała w koncercie „Premiery”. Jak się okazało, bez sukcesu. Piosenkarka zniosła to z trudem.
– W „Gazecie Wyborczej” napisali, że Rodowicz to festiwalowy beton i powinnam bardziej myśleć o wypoczynku, aniżeli o śpiewaniu – rozpaczała Maryla Rodowicz. – A przecież ja jeszcze żyję i nie w głowie mi emerytura!
Maryla Rodowicz uznała za nietakt ze strony organizatorów – czyli Telewizji Polskiej – fakt, że z okazji jubileuszu nie zaproszono do Opola artystów ze zbliżonych do niej roczników. Słowem, nie doceniono ich wkładu w historię tej imprezy i muzyki rozrywkowej w ogóle.
– Pokażcie mi jakiegoś hiciora z lat 90. – mówiła. – Największe przeboje powstały w latach 60., 70. i 80. Ludzie z chęcią zobaczyliby w telewizji gwiazdy z tamtych czasów. Każdy przecież chciałby zobaczyć, czy i jak posunęli się ich ulubieńcy. Zresztą oni w większości wyglądają świetnie i wciąż są czynni zawodowo, ale media nie chcą tego widzieć.
Kaprysy gwiazd i dementi Krzysztofa Krawczyka
Do legendy przeszły fanaberie gwiazd, które zjeżdżały do Opola. Pod tym względem wiele się zmieniło. Skończyły się spektakularne skandale typu taniec Maryli Rodowicz na stole w hotelowej restauracji i suto zakrapiane alkoholem imprezy do białego rana (sama zainteresowana wielokrotnie dementowała, że to nie ona tańczyła ...).
– Teraz wszyscy artyści zamykają się po koncercie w pokojach – utyskuje Maryla Rodowicz. - My nawet ze sobą nie rozmawiamy, a o wspólnych zabawach nie ma już mowy.
Tego roku Krzysztof Krawczyk zabrał ze sobą do Opola kankę mleka od własnej krowy. Wyznał, że bardzo zależy mu na schudnięciu, w związku z czym jest na diecie. Udało mu się już zrzucić 8 ze 120 kilogramów. Zaplanował, że dziennie będzie mu ubywać pół kilograma, aż w końcu dojdzie do wymarzonej wagi 80 kg. Zaprzeczył natomiast prasowym informacjom, według których cierpi na poważną chorobę serca.
– To te artykuły mi szkodzą – powiada Krawczyk. – To po nich mogę dostać zawału.
W każdym razie piosenkarz przymierza się do ponownego ślubu ze swoją eks-żoną Ewą.
– Konkretnej daty jeszcze nie ustaliliśmy z moją narzeczoną – ujawnił Krawczyk. – Ale myślę, że będzie to gdzieś w lipcu lub sierpniu.
Do Opola wokalista przyjechał jednak bez narzeczonej.
Za to Robertowi Gawlińskiemu towarzyszyła żona Monika, która jest jednocześnie jego menedżerką. Zdradziła, że wokalista grupy Wilki zabrał na festiwal swój ulubiony gadżet, jakim jest laptop.
– Robert nie lubi się z nim rozstawać – wyznała Monika Gawlińska. - Zwariował na punkcie gier komputerowych, wręcz uzależnił się od nich.
Okazało się, że Gawlińskiego przebił Michał Milowicz, aktor i piosenkarz w jednym, który do Opola przyjechał z... dwoma laptopami. On jednak nie jest pasjonatem gier. Laptopy służą mu do pracy.
Andrzej Pietras, mąż Beaty Kozidrak z grupy Bajm, nikogo do niej nie dopuszczał. Zaplanował jej ciszę medialną.
– Wywiady z Beatą będą możliwe dopiero po wydaniu nowej płyty Bajmu – oświadczył twardo.
Co ciekawe, Beata Kozidrak dojeżdżała na festiwal z Wrocławia. Andrzej Pietras uznał, że w całym Opolu nie ma godnego jej hotelu.
Akcja Lady Skandal
Przyjmuje się, że jeśli nie ma skandali, to impreza się nie udała. Nie można tego powiedzieć o 40. festiwalu. Bohaterką największego skandalu okazała się diva Violetta Villas, która odwołała zaplanowaną konferencję prasową ze swoim udziałem. To była jej zemsta za tekst, jaki ukazał się w jednej z gazet o jej romansie z 1978 roku ze słynnym dziennikarzem Bohdanem Gadomskim, autorem „Salonowych burz” w tygodniku „Angora”.
– Miała talię osy, biust Bardotki, rączki dziecka, usta kwadratowe, oczy umalowane na Mefista, jak z demonicznej tragedii. Reszta z opery buffo. Fenomen wokalny, Lady Skandal – tak wspomina ją Gadomski.
Mieli już brać ślub, ale poróżniła ich sugestia Gadomskiego, że powinna mieć reżysera. W Opolu miało dojść do ich pojednania po latach. Ale po nieszczęsnym artykule Villas zapowiedziała, że jeśli zobaczy dawnego narzeczonego, nie będzie śpiewać. Straty by nie było. Gdy ona śpiewała (raczej zawodziła) – ludzie masowo opuszczali amfiteatr.
Za skandaliczny należy uznać też występ Georginy Tarasiuk, uczennicy II klasy gimnazjum, którą ubrano, a właściwie rozebrano, jak trzeciorzędną tancerkę z klubu go-go. Sprawą powinien zainteresować się rzecznik obrony praw dziecka. Show-biznes show-biznesem, ale kto kazał piętnastolatce gibać się i ruszać biodrami jak bohaterce filmu przeznaczonego dla widzów dorosłych?
Jubileuszowe powroty
40. festiwal stał się próbą powrotu do branży co najmniej kilku artystów reprezentujących różne pokolenia. Oto wrócić chcą: Halina Frąckowiak (przygotowuje płytę „Halia”), Andrzej Cierniewski (w Opolu debiutował w latach 70., po czym wyjechał do USA i został biznesmenem), a z młodszego pokolenia Andrzej Piasek Piaseczny. Z kolei Grzegorz Skawiński – po rozpadzie grupy O.N.A. – reaktywował zespół Kombi. Skiba zaś wraca „Płytą dla dorosłych”.
Co dalej z Opolskim festiwalem? Robert Leszczyński, jeden z jurorów „Idola”, powiada, że jeśli TVP nie zaproponuje czegoś nowego, co stanie w szranki z Czesławem Niemenem i Markiem Grechutą, impreza ta najpierw straci kontakt z młodymi fanami, a potem zamieni się w szpital geriatryczny, aż w końcu umrze ze starości.
Słowem, znów pojawił się apel o zmianę warty. Powoli się ona dokonuje, o czym świadczą sukcesy Łez i Blue Cafe. A najwięcej autografów rozdał 20-letni Tomek Makowiecki.